Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Publicystyka związkowa

WAKACJE NA RODOS. DZIŚ PRAWDZIWYCH DZIAŁKOWCÓW JUŻ NIE MA? - 12.08.2022

Sadzenie, podlewanie, zbieranie plonów. Dla starszego pokolenia odpoczynek na działce wiązał się przede wszystkim z pracą przy rosnących roślinach. Jak dziś wyglądają słynne wakacje na RODOS?

Sadzenie, podlewanie, zbieranie plonów. Dla starszego pokolenia odpoczynek na działce wiązał się przede wszystkim z pracę przy rosnących roślinach.

Jak dziś wyglądają słynne wakacje na RODOS?

 

Weronika Błaszczyk

WAKACJE NA RODOS.

DZIŚ PRAWDZIWYCH DZIAŁKOWCÓW JUŻ NIE MA?

 

Ogródki działkowe, dzięki bujnej roślinności i licznym ozdobom, to czasami prawdziwe dzieła sztuki. Uzyskanie takiego efektu wymaga wielu lat pracy, ale także inwestycji

Cisza i spokój, przerywana od czasu do czasu dźwiękami koszenia trawy i śmiechami dzieci. Tak w większości przypadków można usłyszeć ogródki działkowe. Miejsce dla wielu osób bardzo ważne. Jedni uprawiają tam własne owoce i warzywa, by płacić mniej za zakupy, inni wykorzystują je na odpoczynek.

Nie ulega wątpliwości, że w czasach pandemii wzrosło zainteresowanie ogródkami, a działki zyskały na wartości. Znów stały się niejako modnym towarem i czymś, czego można pozazdrościć sąsiadowi.

Wakacje na RODOS... po poznańsku

W Poznaniu, na terenie całego miasta, znajdują się obecnie 193 ogródki działkowe. Korzystają z nich zarówno starsi, jak i młodsi, trudno mówić o tym, by któraś z grup wiekowych przeważała.

W zeszłym roku, 25 sierpnia, nastąpiło oficjalne otwarcie nowego ROD na Głuszynie.

„Przy lotnisku" zaoferowało wówczas 75 działek, największe z nich o wielkości nawet 500 metrów kwadratowych.

- Działki w większości zostały przekazane tym osobom, które wcześniej były działkowcami w ROD „Zj ednoczeni" i „Bogdanka" i otrzymały tereny zastępcze po likwidacji ogrodu działkowego. Nie wszyscy działkowcy z ROD „Zjednoczeni" jednak złożyli oświadczenie o działkę zamienną. Ci, którzy tego nie zrobili, otrzymali tylko odszkodowanie. Dlatego też kilka działek pozostało wolnych i objęły je w użytkowanie osoby z zewnątrz - mówi Agata Wróbel z Polskiego Związku Działkowców w Poznaniu.

Na pierwszy rzut oka można by było pomyśleć, że obecnie niewiele się tam dzieje: obszar wydaje się pusty, zagospodarowany jest kilkoma altanami.

- Jak na ogród działkowy, który istnieje dopiero od roku, to myślę, że dużo prac prowadzonych jest na działkach przez ich użytkowników. Tworzone są nasadzenia, budowane są altany.

Wszystkie działki są zajęte, jednak nie wszyscy podjęli się już jakichś prac. Każdy ma inną sytuację finansową, więc niektórzy inwestują więcej, inni mniej - mówi Wróbel. - Przez ten rok żadnych nowych inwestycji w zakresie infrastruktury ogrodowej na terenie wspólnym tam nie było. Infrastruktura się nie zmieniła, jest w dobrym stanie technicznym i nie wymaga na razie żadnych prac - zaznacza

W części wspólnej znajduje się Dom Działkowca. Oprócz pomieszczeń administracyjnych mieści się tam również sala spotkań na około pięćdziesiąt osób, zaplecze kuchenne, magazyn, pomieszczenia gospodarcze i toalety. Koszt całej inwestycji wyniósł sześć milionów złotych.

Nie są to jednak jedyne ogródki, które musiały zmienić lokalizację. Miasto aktualnie rozważa możliwość przeniesienia na teren zamienny Rodzinny Ogród Działkowy „Energetyk I", aktualnie ulokowany przy ul. Świętego Wincentego na Ostrowie Tumskim w Poznaniu.

KIEDYŚ NA DZIAŁCE MIELIŚMY DUŻO IIARZYH; KILKA DRZEWEK OWOCOWYCH, KURY, NUTRIE, KRÓLIKI. BYŁA NAWET ŚWINIA - Obowiązujące Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Poznania z 2014 r. wskazuje dla terenu ROD „Energetyk I" funkcję MW/U, czyli tereny zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej i usługowej. Warunkiem przystąpienia do „likwidacji" (przeniesienia na teren zamienny) jest uchwalenie MPZP - wyjaśnia Marek Drozdowski, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami UMP. - Obecnie trwają prace planistyczne związane z opracowaniem MPZP Rejon Ostrowa Tumskiego w Poznaniu - część północna B. Opracowywany przez Miejską Pracownię Urbanistyczną plan będzie w 2023 r. przedmiotem konsultacji społecznych - podkreśla.

Takie zmiany lokalizacji, niestety, nie zawsze i nie wszystkim wydają się korzystne. Jeden z działkowców po otrzymaniu swoj ego ogródka „Przy lotnisku", choć docenia nowy ładny i duży teren, to jednocześnie narzeka na jego umiejscowienie: - Jedynym minusem jest odległość. Do poprzedniej miałem 10 km, teraz mam 25 km -mówi.

Dziś prawdziwych działkowców już nie ma?

Przechadzając się wśród ogródkowych alejek, na pierwszy rzut oka dostrzega się ogrom włożonej pracy. Większość działek ma równiutko przycięty trawnik, wypielęgnowane kwiaty, a niekiedy i wymyślne ozdoby. Nie brakuje też terenów zagospodarowanych na uprawę warzyw i owoców. Ich jest jednak mniej: zarówno pod względem miejsca, jakie się im zostawia, jak i pod względem liczby działek, na których takie warzywniki funkcjonują.

O tym, że czasy się zmieniają, a wraz z nimi pomysły na to, jak i czym zająć obszar ogródka, opowiadają sami działkowicze z Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Głuszynka".

- Kiedyś na działce mieliśmy dużo warzyw, kilka drzewek owocowych, kury, nutrie, króliki. Była nawet świnia, trzymana tak, by nikt jej za bardzo nie widział. Teraz to już by było nie do wyobrażenia! A czterdzieści lat temu, to na co drugiej działce tak było - mówi Elżbieta, jedna z działkowiczek.

Andrzej, działkowiec od 1980 roku, podkreśla, że ogródki są po to, by były owoce. Dowodem potwierdzającym jego przekonanie jest dorodna śliwa, rosnąca tuż przy furtce wejściowej.

- Dużo się przez te lata pozmieniało. Teraz ludzie niby chcą działki, ale każdy to by chciał wejść na gotowe. A to jednak wymaga pracy - zaznacza.

Jego zdaniem, obecnie ludzie przyjeżdżają na ROD głównie na odpoczynek. Co więcej, choć u niektórych pojawiają się znów grządki z warzywami, to jest to tylko niewielki ułamek tego, co było kiedyś.

- Teraz to przede wszystkim tak nowocześnie: trawa i iglaki. A ja pamiętam, jak mieliśmy dużo wszystkiego. Jeden miał sałatę, drugi ogórki, trzeci jeszcze coś. To się spotykaliśmy i się wymienialiśmy. Przez to też dawniej ludzie byli bardziej ze sobą, a teraz to już minęło - dodaje. 

Podobne zdanie na ten temat ma też Sławomir.

- Mam tylko fasolę, ale to głównie ze względów zdrowotnych, nie jestem w stanie przy tym więcej robić. Kiedyś za to, to cała rodzina się zjeżdżała po pomidory! Teraz to by się chyba nie opłacało nawet, na targowisku można je kupić po parę złotych.

Uważa, że to znak czasów. 

- Większość ludzi rezygnuje z warzyw. Nie wiem, czy to dobrze, czy może źle. Moim zdaniem, jak jest ta działka, to jest przynajmniej miejsce, by przyjechać, posiedzieć, z kimś porozmawiać. Dobrze takie mieć - mówi.

Podczas pracy przy kwiatach spotykamy też Danutę. Zapytana o sposoby na relaks wybucha śmiechem: - Jak przyjedziemy z mężem, to nie mamy czasu odpoczywać. Zawsze jest coś do roboty! Teraz jesteśmy tu przez trzy dni i na nudę nie narzekamy - mówi.

Jak opowiada, chciała mieć typowy ogródek z warzywami i owocarni. Na działkę wraz z mężem mają jednak trzynaście kilometrów i nie mają możliwości przyjeżdżania codziennie.

- Mieliśmy kiedyś dużo wszystkiego: szklarnię z pomidorami, marchewkę, pietruszkę i jeszcze trochę innych rzeczy, ale trzeba to było zlikwidować. Gdy się mieszka w pobliżu, to można mieć taki ogródek, a tak to trzeba trochę się ograniczać. Znam też parę osób, które całe lato spędzają na ROD, wtedy to można sobie dużo posadzić i o to porządnie zadbać - podkreśla.

Danuta, podobnie jak inni, również wskazuje na duże zmiany w sposobie funkcjonowania społeczności działkowiczów na przestrzeni lat. Kiedyś, więcej czasu podczas pobytu na ROD poświęcano na spotkania towarzyskie. Niekiedy były to wizyty na „kawę i pogaduchy", ale nie brakowało też odwiedzin, by wzajemnie sobie pomóc podczas różnych prac. Jednocześnie dodaje, że relacje pomiędzy użytkownikami poszczególnych działek nie rozpadły się całkowicie i nadal mają się stosunkowo dobrze: - Więzi cały czas są, z najbliższymi sąsiadami często się spotykamy i rozmawiamy. Towarzysko to człowiek narzekać nie może! -mówi

„To idzie młodość"

Wielu osobom słowo działkowicz kojarzy się przede wszystkim z seniorami. W końcu często pierwsze doświadczenia z przebywania na RODOS wiążą się z pobytem tam w bardzo młodym wieku, u dziadków. 

Tak też było w przypadku Eweliny, dla niej to właśnie oni zostali niejako inspiracją do obrania podobnej ścieżki w dorosłości: - Jako dziecko jeździłam często na działkę do dziadków, potem, po ich śmierci, przejęli ją rodzice, więc jeździłam tam z nimi. Mam wrażenie, że pół swojego dzieciństwa spędziłam na ogródkach działkowych, więc tak naturalnie mi przyszło, żeby też taki ogródek sobie kupić - twierdzi.

O rodzinnych tradycjach i próbach zaszczepiania pasji do bycia działkowcem mówi też Paweł. Pochodzi on z Lubonia, z racji dużej odległości nie zajmuje się uprawą na zbyt wielką skalę. Jabłka jednak regularnie zbiera.

-Zawsze lubiłem tak sobie posiedzieć na świeżym powietrzu, nad jeziorem. Tu tylko mi właśnie tej wody brakuje. Któregoś razu z żoną, gdy dzieci jeszcze były małe, postanowiliśmy kupić sobie działkę. Mamy ją tak od kilku lat, ale teraz dzieci już urosły i tak chętnie nie przyjeżdżają -przyznaje. 

Zauważa też, że społeczność działkowa stopniowo się zmienia. - Wydaje mi się, że coraz więcej młodych ludzi tu jest. Trochę też się zaczyna dziać, ostatnio był festyn, dzieci sobie pobiegały, poskakały na trampolinach. Było bardzo fajnie. 

Działkowiec - to brzmi dumnie!

Bez wątpienia poza odpoczynkiem i spędzaniem czasu na rozmowach i integracji ze sąsiadami, potrzebna jest też praca, by cały teren utrzymać w dobrym stanie. Dla większości osób nie stanowi to żadnej przeszkody. 

- Działkę mamy od 25 lat, od paru ciągle mówimy, że j ą sprzedamy, ale jednocześnie cały czas jest myśl: „może jeszcze nie teraz?". I tak to się też ciągnie! - śmieje się Danuta. - To jest bardzo fajna rzecz mieć działeczkę, ale najlepiej tak do 65 lat, gdy ma się siłę, by o to wszystko dbać i przy tym pracować - dodaje. 

Jak jednak można się domyślić, dla wielu działkowiczów wiek to tylko liczba, o której się zapomina, gdy własnoręcznie zasadzone rośliny zaczynają kwitnąć lub próbuje się różnych smakołyków ze swojej grządki.

Choć czasy się zmieniają, a wraz z nim sposób na spędzanie czasu na ROD, to nie zmienia się to, że własny ogródek przysparza wiele radości. Wszyscy działkowicze z uśmiechem na twarzy opowiadali o swoich zielonych królestwach i chwalili się tym, co w tym roku wyrosło u nich najbardziej dorodne. Od lat 80, zmieniły się działki i ogrodowe zwyczaje, ale wciąż bycie działkowcem to powód do dumy!

Użytkownikami ROD są zarówno starsi, jak i młodsi. Ogrodnicza pasja nie zależy od wieku

Na niektórych działkach wciąż są uprawiane warzywa i owoce

 

BŁASZCZYK WERONIKA

Źródło: GŁOS WIELKOPOLSKI

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.