Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Publicystyka związkowa

Czy zieleń w polskich miastach wkrótce stanie się luksusem? - 08.02.2017

To do Tych, co chcą likwidować ogrody działkowe w polskich miastach. Toczący się w kraju napastliwy medialny atak, prowadzący do likwidacji terenów Rodzinnych Ogrodów Działkowych w Polsce i z ich przeznaczeniem  pod cele komercyjne. W świetle poniżej przedstawionego tendencji światowych, liczę, że treść artykuł chociaż w części  spowoduje właściwe refleksje nad ogrodową istniejąca zielenią miejską. Aktualnie, mamy w kraju ogłaszane jakiego stopnia jest „smog” w poszczególnych miastach,  który jest groźny dla życia ludzkiego. Według  informacji corocznie w kraju umiera około 50 000 osób z powodu zatrucia powietrza i środowiska.

Żeby było jeszcze bardziej kontrowersyjnie prowadzi się wycinkę drzew w Białowieży. „Tymczasem, według ekologów, wymogi są łamane, co "grozi międzynarodowym skandalem" i skreśleniem Puszczy Białowieskiej z listy przyrodniczych obiektów światowego dziedzictwa UNESCO.  Strona polska  – wciąż łamie  postanowienia i prowadzi wyrąb nawet w strefie, która powinna być całkowicie wyłączona z gospodarczego użytkowania. Co więcej, w 2016 roczne pozyskanie drzewa w jednym z trzech nadleśnictw Puszczy zwiększyło się o ok. 90 procent, natomiast Nadleśnictwo Białowieża rozpoczęło wyrąb na podstawie niezgodnej z prawem decyzji ministra Szyszko o podniesieniu limitu cięć”.

Poniżej przedstawiam przykłady zazieleniania zagranicznych miast, i jak bardzo duże środki finansowe przeznacza się na uzyskanie zieleni w miastach.

Dostęp do zieleni w mieście staje się przejawem prestiżu. Zależy od niego atrakcyjność mieszkań, a nawet siedziba  pracodawcy. Rewitalizacja parków, wznoszenie budynków dekorowanych roślinami przyciągają najbogatszych mieszkańców. Do tego stopnia, że zaniedbane obszary zamieniają się w luksusową okolicę

Nowojorscy deweloperzy stają na głowie, by znaleźć zamożnych nabywców mieszkań. Wyposażają więc apartamentowce w centra jogi, sale kinowe, małe SPA, a nawet ścianki wspinaczkowe. To jednak przestaje działać. Zamożnych klientów przyciąga się dziś skuteczniej, tworząc im dostęp do zielonych przestrzeni.

550 Vanderbilt to kompleks 14 budynków usytuowanych na Brooklynie. Deweloper zazielenił większą część dachu, dzięki czemu każdy mieszkaniec może uprawiać własny ogródek. Sadzić, podlewać i zbierać zioła, warzywa i owoce. Całość rozlokowana jest wokół przestrzeni wspólnej, wyposażonej m.in. w grill oraz w pełni urządzoną kuchnię letnią, gdzie odbywają się sąsiedzkie imprezy. Taki ogródek owocowo-warzywny jest w ofercie atutem dla zamożnych klientów.

A w Polsce te z wielkim trudem własnej pracy działkowców, przywrócone naturze z zaniedbanych nieużytków i bagien  tereny, pięknej i różnorodnej i bogatej zieleni, chcemy likwidować w imię czego lub dla kogo?

 

Bosco Verticale to pierwszy na świecie pionowy las. Wzniósł go w Mediolanie Stefano Boeri.

Zieleń nie jest tu dodatkiem, ale istotą. Roślinność znajduje się na dziedzińcu budynku, uformowanym na planie litery U. Jest duża. Mieszkańcy uprawiają tam rośliny. Plony trafiają do miejscowej restauracji, ale też na osiedlowy stragan, gdzie kupić je może każdy okoliczny mieszkaniec.

Zieleń w mieście jest dziś traktowana jak rarytas. Widać to choćby po cenach apartamentów przy ulicach ciągnących się wzdłuż parków. Na Manhattanie, przy Central Parku mieszkają i wynajmują mieszkania naprawdę zamożni ludzie. Władze Nowego Jorku chcą jeszcze bardziej uatrakcyjnić ten teren. Jest bardzo prawdopodobne, że okoliczne biurowce i apartamentowce jeszcze skuteczniej będą przyciągać śmietankę bogaczy. Miasto planuje powiększenie Central Parku i przekształcenie go w bajkową dziką krainę. Pełną gór, jezior i łąk, bez zwykłych ścieżek.

Amazon buduje w Seattle nową siedzibę wyglądającą jak wielka oranżeria. W ten sposób chce uatrakcyjnić swój wizerunek pracodawcy

Miejsce ma na nowo stać się naturalnym krajobrazem. Projekt New York Horizon zakłada, że cały park zostanie umieszczony w głębokim dole, w miejscu 341 hektarów miejskiej zieleni. Dokoła będzie się rozciągać zespół osiedli i siedzib firm. Autorami pomysłu są Yitan Sun oraz Jianshi Wu, młodzi architekci z Rhode Island School of Design. Ich pomysł wygrał tegoroczny konkurs eVolo, prestiżową imprezę, która tropi nowatorskie pomysły architektoniczne. Zachwycił jury swoim rozmachem. Za połyskliwą taflą o wysokości przeszło 300 metrów powstałaby ogromna przestrzeń do życia, pracy i spędzania wolnego czasu. W pomieszczeniach sięgających 30 metrów w głąb nowo utworzonego klifu miałyby się znaleźć m.in. biurowce i apartamentowce.

Deweloperzy już nie mogą się doczekać, kiedy okolice bajkowo odnowionego Central Parku staną się mekką bardzo bogatych mieszkańców. Proces zmiany tkanki społecznej w wyniku rewitalizacji przestrzeni ma swoją specjalistyczną nazwę. Gentryfikacja to zmiana charakteru dzielnicy z miejsca, gdzie mieszkają różni pod względem dochodów ludzie, w miejsce, gdzie najwięcej jest mieszkańców o wysokim statusie społecznym.

Mechanizm zadziałał już w przypadku High Line Park, jednego z najmodniejszych obecnie miejsc w Nowym Jorku. Jeszcze kilka lat temu była to zapyziała okolica w Chelsea, gdzie dominowała zniszczona estakada kolejowa ciągnąca się wzdłuż zachodniego brzegu Manhattanu. Władze miasta chciały ją wyburzyć, ale napotkały sprzeciw ekologicznych aktywistów, zrzeszonych w organizacji Friends of the High Line. Stary wiadukt przerobiono więc na zieloną promenadę. W ciągu 10 lat ceny nieruchomości wokół High Line Park podwoiły się. Istniejąca tam społeczność wymieniła się na zamożną klasę średnią.

Dostęp do zieleni to dziś symbol prestiżu i pełnego konta. Doskonale pokazuje to przykład Pier55, dużego parku, który ma powstać na wodach Hudson River. Jest finansowany w całości z prywatnych funduszy medialnego magnata Barry’ego Dillera. Ma on już 73 lata i chce zostawić po sobie coś spektakularnego – za 130 mln dolarów. To kwota, za którą można by odnowić 35 małych miejskich parków. Kiedyś taką spuścizną były raczej strzeliste drapacze chmur, dziś jest to coraz częściej miejska zieleń.

Zieleń buduje prestiż

Na zieleń i prestiż wyrażają nie tylko ludzie, ale i organizacje. W Seattle pokazuje to Amazon. W centrum miasta buduje nową siedzibę – kompleks trzech budynków, które jednocześnie są oranżeriami. Już za dwa lata pracownicy giganta handlu elektronicznego będą w czasie godzin pracy siedzieć w przyjemnym cieniu wysokich drzew, spoglądać na „żywe” mury, czyli zielone ścianki działowe dla pokoi, słuchać szumu wodospadu. Jeff Bezos, założyciel firmy, wyda na inwestycję około 4 mld dolarów. Już teraz na terenie kampusu lokalnego uniwersytetu rośnie 3 tys. odmian roślin, które trafią do biurowca Amazona. Taką drogę odbędzie 20 tys. roślin pochodzących się z 50 krajów. Zielono będzie też wokół budowli.  

 

Zazielenianie miast staje się powszechnym trendem. A że natura to w mieście dobro rzadkie, stać na nią głównie bogatych. Są jednak i tacy architekci, którzy wierzą, że w przyszłości demokratyzacja miejskich przestrzeni zielonych się urzeczywistni. Ci idealiści tworzą już dziś wizję szmaragdowych miast przyszłości. Architekt i futurysta Vincent Callebaut zaproponował wizję Paryża w 2050 roku. Miasto wypełnią budynki pokryte wertykalnymi ogrodami, wyposażone w algowe bioreaktory, a w bambusowych wieżach znajdą się miejskie farmy warzywne.

Mimo wszystko na rozwoju terenów zielonych zyskuje całe miasto. W Nowym Jorku udało się to nawet policzyć. Roślinność przyczynia się tam do oszczędności energii (28 mln dolarów rocznie), poprawy czystości powietrza (oszczędność do 5 mln dolarów rocznie), chroni przed powodziami (straty o 36 mln dolarów mniejsze). Patrzenie w korony drzew powoduje spadek poziomu kortyzolu (hormonu stresu). Japoński Uniwersytet w Chiba opracował w związku z tym syntetyczny wskaźnik, który pokazywałby stan zazielenienia poszczególnych miast i jego wpływ na miasto oraz mieszkańców.

Życie w sąsiedztwie drzew przyczynia się do polepszenia nastroju i zdrowia ludzi – np. pomaga zwalczać choroby cywilizacyjne, takie jak astma czy depresja. Amerykańscy naukowcy z Chicago wyliczyli wręcz, że mieszkanie przy ulicy z 10 drzewami więcej niż przeciętnie odmładza ludzi o siedem lat i czyni ich bogatszymi o 10 tys. dolarów. Dzieje się tak rzecz jasna na poziomie odczuć psychologicznych. Co do pieniędzy, chodzi o relację, jaką ludzie wyczuwają pomiędzy dobrobytem a zdrowiem.

Miejska roślinność staje się nam na tyle bliska, że ludzie zaczęli nawet tworzyć dla niej schroniska.

Tak, bardzo słusznie ktoś zwrócił uwagę na "dogęszczone" miasto. Zwłaszcza w obszarze kanałów napowietrzania, które miały służyć konkretnemu celowi. Ale cóż, pieniądz czyni cuda.

Tylko tego smogu żal, ze się musi kłębić w jednym miejscu.

To jest właściwy kierunek działania dla reformatorów zieleni miejskiej

V-ce Prezes                                                                                         

Okręgowego Zarządu PZD                                         

w Szczecinie                                                                                    

inż. Józef  Romanowski                                            

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.