Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Media o nas

Magdalena Zych: "Działki to korytarze powietrzne w zabetonowanych miastach – musimy je chronić” - 13.08.2012

„Praca na działce daje poczucie wyzwolenia i autentyczności” – uważa Magdalena Zych. „Działki nie są przewidywalnym ładnym widokiem. Drażnią brakiem subordynacji i nieobecnością uporządkowanych alejek, trawników poprzedzielanych drogami, równo posadzonych kwiatków. Takiego porządku na działkach nie ma i być nie może, bo to inna rzeczywistość, inna narracja.”

Według Magdaleny Zych współczesne działki nie służą dostarczaniu żywności, jak było to podczas II wojny światowej, ale są deklaracją osobistej niepodległości.  Ci, którzy krytykują ogrody nazywając je „oazami kiczu, groteski, sztuczności i fałszu”, nie rozumieją idei, jakimi kierują się działkowcy.

Działki, jakie znamy z centrów miast – z altankami, warzywniakami, trawnikiem i grillem to nie jest tylko wynalazek polski – zauważa współautorka projektu „dzieło –działka”. „Takie miejskie ogródki działkowe, które zagospodarowują niewykorzystane przestrzenie w metropoliach, można spotkać na całym świecie”.



Magdalena Zych nawiązuje w rozmowie z dziennikarką Gazety Wyborczej Małgorzatą Skowrońską do historii ogrodów działkowych. W Wielkiej Brytanii historycy podają, że działki powstały za czasów buntów chłopskich w XVII wieku. „Ogródki wkroczyły w końcu z obrzeży miast do centrów i stały się elementem angielskiego krajobrazu. Idea miejskiego ogrodnictwa odżywała przy okazji krachu na giełdzie i kolejnych wojen. W 1944 roku w Anglii 10 proc. żywności pochodziło z przydomowych ogródków, a samych działek było wówczas półtora miliona.(…) Podobnie było w innych krajach, np. we Francji. Także w Niemczech wszystko zaczęło się od ogródków dla biednych. „Był też drugi tor ogrodnictwa miejskiego – zakładano ogródki dla dzieci i młodzieży w trosce o higienę związaną ze świeżym powietrzem i ruchem.” Te dwie idee połączyły się w jedną w latach 90. Tylko w Szwajcarii i Szwecji ogrody zakładano w celu promowania wartości rodzinnych.

 W Polsce środowisko działkowców jest dosyć zróżnicowane – zauważa Magdalena Zych. Wśród użytkowników działek są tacy, którzy latami uprawiając rośliny, pieląc grządki, leczą traumy. Pojawiają się też młodzi użytkownicy, którzy realizują brytyjską ideę ekologicznego miejskiego życia. „Nie spotkałam się z tym, by działkowiec nie miał choć szczypiorku albo jakiegoś krzaka porzeczek. (…) Na pytanie, które w ostatnim czasie wielokrotnie powtarzane było przez przeciwników ogrodów – „czy warzywa i owoce, które wyrastają w zanieczyszczonych miastach nadają się do jedzenia”, współautorka projektu „dzieło-działka” odpowiada: „a dlaczego nie?”. „W bardzo niewielu przypadkach ziemia jest tak skażona, że nie da się jeść niczego, co urodzi. (…) Powietrzem bym się nie przejmowała, bo sami nim oddychamy.”


Magdalena Zych zauważa ogromną popularność ogrodów w dużych miastach Europy. W północnym Londynie na działkę czeka się nawet kilkanaście lat – liczba oczekujących to 87 tys. osób. Tymczasem w Polsce Trybunał Konstytucyjny uznając niekonstytucyjność ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, spowodował zagrożenie dla dalszego istnienia działek. „Gminy zacierają ręce, bo stają przed szansą przejęcie atrakcyjnych terenów w centrach miast” – zauważa dziennikarka Gazety Wyborczej. „My zachłystujemy się kapitalizmem i przerabiamy to, co za naszą zachodnią granicą przerobiono już dawno – odpowiada Magdalena Zych. - Na świecie docenia się działki w mieście, a prawo dostosowuje tak, by ułatwić działkowcom życie.” To zupełnie inaczej niż w Polsce.

(źródło: na podstawie sobotnio - niedzielnego wydania "Gazety Wyborczej")

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.