Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Z życia ROD

Moja historia. Prezesi ROD z okręgu opolskiego wspominają wigilię - 18.12.2015

Dwie uwagi na początek. Po pierwsze, wraz z upływem lat, wracam coraz częściej do odległego okresu dziecięcego i młodości. Po drugie, pojmowanie przeze mnie świąt zostało uformowane przez przeszłość. Jeśli chce się pojąć mój sens Bożego Narodzenia trzeba posłuchać mojej historii.

Najodleglejsze wspomnienia dotyczą roku 1939, a więc wybuchu II wojny. Miałem wówczas 5 lat. Pamiętam wiele rodzinnych tragedii, ale moja rodzina ocalała, choć została rozdzielona. Ojciec, jako pracownik Fortu Bema w Warszawie, Fabryki Zbrojeniowej był ścigany przez Niemców. Został wywieziony przez kolegów w okolice Lasów Janowskich na Lubelszczyźnie. Tam było duże zgrupowanie partyzantów Armii Krajowej. Matka, starsza siostra i ja przebywaliśmy naprzemian albo w Warszawie, albo w okolicach Kraśnika. Rodzice stracili pracę i aby się utrzymać matka zajęła się handlem, wożąc artykuły przemysłowe z Warszawy do Kraśnika a dobra spożywcze w odwrotną stronę.

Święta Bożego Narodzenia obchodziliśmy zarówno w Warszawie, jak i w okolicach Kraśnika. Tak było do roku 1943. Wtedy poszedłem do szkoły, ale na wakacje jeździłem z siostrą do Warszawy. Tutaj zastało nas powstanie. Po jego upadku, na początku października, zostaliśmy wydaleni z Warszawy. Pieszo, wraz z tysiącami innych warszawiaków, doszliśmy do Błonia. Stamtąd udaliśmy się do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie świętowaliśmy – o głodzie i chłodzie – Boże Narodzenie 1944 roku. Po tzw. wyzwoleniu przez Armię Radziecką doszło do połączenia rodziny z Ojcem. Zamieszkaliśmy w Zgierzu. Tutaj Ojciec wszedł w konflikt z UB i aby się schować wyjechał za Zachód, właśnie do Głuchołaz. Od końca 1947 roku mieszkamy właśnie tutaj.

Od tamtej pory święta Bożego Narodzenia obchodzimy bardzo uroczyście, rodzinnie, ale jednocześnie skromnie. W 1953 roku, gdy byłem uczniem technikum mechanicznego, wraz z czterema kolegami, założyliśmy nielegalną organizację. Po kilku miesiącach, w czerwca 1954 roku, zostaliśmy aresztowani i osadzeni w areszcie UB. W listopadzie skazano nas na kilka lat więzienia. Wyrok odsiedziałem w Opolu i Jaworznie. Przez kilka lat obchodziłem Święta w warunkach szczególnych. Władze więzienne nie nadawały tym dniom jakiejś szczególnej rangi, były te dni jak inne.

Po opuszczeniu więzienia powstały warunki do normalnego życia. Od tamtej pory święta Bożego Narodzenia obchodzę w gronie rodzinnym bardzo uroczyście i religijnie. I mam takie wrażenie, to ten sposób czczenie narodzin Dzieciątka jakoś nas wyróżnia w Europie. Chyba nikt nie wiąże z tymi świętami tak wiele uczuć jak my.

Stefan Szczepaniak Prezes ROD „Sudety” w Głuchołazach

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.