Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

Komentarz do artykułu Mariusza Jałoszewskiego pt. „Cztery pomysły na milion działkowców” opublikowanego w dzienniku Metro - 28.03.2013

indeks27 marca br. na łamach ogólnopolskiego dziennika Metro po raz kolejny w ostatnim czasie poruszony został problem nowej ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. Tekst, jak można przypuszczać jest wynikiem złożenia w Sejmie dwa dni wcześniej, projektu ustawy o ogrodach działkowych opracowanego przez posłów Platformy Obywatelskiej.

 

Poniżej zamieszczamy reakcję OZ Mazowieckiego.

Czy na pewno monopolistyczny i zamknięty na świat?

Docenić należy fakt, iż sprawa ustawy o ogrodach działkowych oraz aktualne problemy PZD znajdują miejsce na pierwszej stronie wydania popularnego dziennika czytanego każdego ranka przez miliony osób w całym kraju. Pytanie tylko, czy przedstawione w nim informacje i przypisywany PZD sposób działania jest zgodny ze stanem faktycznym?

Autor artykułu już na wstępie kreśli obraz PZD jako nieprzyjaznego, zamkniętego dla społeczeństwa i spętanego koligacjami politycznymi reliktu PRL. Opisuje też w skrócie założenia niekorzystnego dla działkowców projektu PO, które wymagają komentarza i wyjaśnień.

Nie jest prawdą, że ogrody są zamknięte dla osób niezrzeszonych w PZD. Wiele ogrodów podejmuje inicjatywy dla społeczności lokalnej np. wczasy letnie dla osób starszych i samotnych, a także współpracuje z samorządami lokalnymi przy organizacji wspólnych imprez. Ponadto zgodnie z projektem obywatelskim ogrody mają być otwarte dla wszystkich mieszkańców.

W artykule jest także mowa o tym, że PZD jest „wspierany od lat przez SLD”, co może zostać odebrane niejednoznacznie. Należy wspomnieć, iż w przeszłości poparcie sprawy działkowców leżało na sercu nie tylko SLD – istnienie ogrodów działkowych popierało zawsze także PSL. Poparcie w formie głosowania za ustawą korzystną dla działkowców zawsze było, jest i będzie cenne bez względu na opcje polityczne. Przykładem tego jest obecne całkowite poparcie dla obywatelskiego projektu ustawy wyrażone przez PSL i Ruch Palikota. Dlatego też mówienie o „wsparciu” tylko jednej partii nie jest do końca obiektywne. Autor pisze również, że Związek uwłaszczył się na większości gruntów dzięki SLD, do czego w rzeczywistości nigdy nie doszło.

Związkowi zarzuca się także po raz wtóry monopolistyczną pozycję i jak twierdzi poseł Stanisław Huskowski – współautor projektu ustawy PO – tylko o rozwiązanie monopolu PZD chodzi. Tymczasem aktualnie działkowcy mają możliwość tworzenia stowarzyszeń ogrodowych i funkcjonowania w oderwaniu od PZD. Ponadto taką możliwość zakłada także obywatelski projekt ustawy. Rzecz w tym, co trudno pojąć wielu przeciwnikom ustawy obywatelskiej, że istnienie wielu rozdrobnionych stowarzyszeń ogrodowych stwarza im wiele trudności  bytowych. Nie mają one odpowiedniej siły przebicia oraz wsparcia organów państwa lub samorządu w przypadku poważniejszych problemów. Jedna silna organizacja, bez względu na jej nazwę i formę prawną, wydaje się być jednak lepszym gwarantem interesów działkowców, co podpowiada wieloletnie doświadczenie.

 

Iluzoryczna korzyść dla działkowców

Autorowi artykułu zadać należy pytanie na jakiej podstawie wyliczył, iż wg projektu PO działkowcy będą płacić za działkę mały podatek – 7,5 gr za metr kwadratowy. Założenia Platformy przewidują, że działkowcy mają ponosić wszystkie koszty funkcjonowania ogrodu. Wśród nich jest udział działkowca w opłacie rocznej za grunt ogrodu, opłata dodatkowa (20% opłaty rocznej), oraz koszty kredytów na inwestycje. Opłata dodatkowa ma zasilać tzw. fundusz ogrodowy. Fundusz ten będzie wykorzystany jedynie na pokrywanie niedoborów albo cele zaakceptowane przez gminę, np. na rekultywację terenu po wygaśnięciu umowy. Projekt PO nie przewiduje możliwości kwestionowania podwyżki opłat na drodze sądowej. Wyłącza on także tereny ogrodów spod opodatkowania stosunkowo niskim podatkiem rolnym, choć opłata roczna ma stanowić do pięciokrotności wysokości podatku rolnego. Powstaje wątpliwość, czy tereny działek nie będą podlegały podatkowi od nieruchomości (obecnie podatek ten wynosi 0,45 zł od m2 gruntu). Oprócz tego należałoby składać informację podatkową. Zapłacony podatek nie wróciłby do działkowca, który i tak musiałby płacić na utrzymanie, remontowanie lub modernizację majątku własnego i ogrodu. Oznaczałoby to zwiększenie kosztów ponoszonych przez działkowca.

Kwestia likwidacji ogrodów według projektu PO nie jest także tak prosta jak lakonicznie stwierdza się w artykule. Likwidacja ogrodów jest przewidziana ze względu na cele publiczne albo realizację planów zagospodarowania przestrzennego. Teoretycznie przewidziano wypłatę odszkodowań dla działkowców oraz odtworzenie ogrodu. Takie odtworzenie będzie iluzoryczne, gdyż ma następować tylko w razie braku bliżej nieokreślonych działek zastępczych w istniejących ogrodach. Nie ma zapisu o rozstrzyganiu sporów w zakresie likwidacji przez sądy. Kwestie te załatwiałby właściciel gruntu, a niezadowoleni działkowcy byliby zmuszeni dochodzić swoich praw na własną rękę. Zupełna nowością jest możliwość natychmiastowej likwidacji w razie klęski żywiołowej (np. powodzi) i odsunięcie w czasie realizacji praw działkowców. Proponuje się też aneksację wolnych działek, czyli stopniową likwidację, której koszty w połowie ponieśliby działkowcy.

 „Miasta muszą rozlewać się na peryferie, a przecież można by budować w centrum”

Stwierdzenie posła Stanisława Huskowskiego przytoczone w artykule można rozumieć jednoznacznie: ogrody działkowe stoją na przeszkodzie aby na atrakcyjnych gruntach w obrębie miast  budować ile się da i za ile się da.  Beznamiętnie przelicza się grunty, na których od dziesięcioleci istnieją ogrody na pieniądze. Oczywiście wolny rynek stwarza takie możliwości.

Jednak warto zastanowić się, czy wartości takie jak praca włożona przez pokolenia na zamianę nieużytków w ogrody, możliwość taniego odpoczynku i rekreacji dla niezamożnych, często starszych ludzi powinny być na pieniądze przeliczane. Nie powinno traktować się tej sprawy jedynie jako aspekt finansowy, ale także społeczny.

Ponadto, czy istnienie urządzonych już terenów zieleni, cennych przecież także dla miast nie jest wartością samą w sobie? Czy pęd do zabudowywania najmniejszych nawet skrawków gruntów w mieście to rozsądna droga do lepszych warunków życia mieszkańców?

Poza tym PZD nigdy nie był przeciwny rozwojowi miast i wykonywaniu inwestycji, które przebiegały na terenach ogrodów działkowych. Likwidacje powinny jednak odbywać się za odpowiednim i sprawiedliwym odszkodowaniem dla działkowców i pod cele publiczne.

 oma

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.