Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Wydarzenia

O tendencyjności i przekłamaniach w artykule "Przeglądu" - 04.07.2012

W ostatnim wydaniu tygodnika „Przegląd” ukazał się artykuł Artura Zawiszy pt. „Działki w zawieszeniu”. Już pierwsze zdania tego artykułu pozbawiają czytelników złudzeń, że autor nie chce i nie zamierza wyjść ponad tendencyjność swoich kolegów dziennikarzy. Świadome przekłamania na temat działkowców, „pomyłki” co do istotnych faktów i stronnicze podtytuły jasno sugerują czytelnikom, w jakim kierunku zmierza autor.  

„Oko za oko, ząb za ząb” – w taki sposób Artur Zawisza kwituje z dziennikarską „bezstronnością i obiektywizmem” cel konferencji prasowej, która zorganizował Polski Związek Działkowców. Tymczasem dziennikarz sam nie wie nawet kiedy owa konferencja się odbyła, bo na pewno nie w dniu przewidywanego ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jak napisał w swoim materiale. Skoro nie wie kiedy, to umknęło mu też zapewne, że celem konferencji było zaprezentowanie poglądów i argumentów działkowców na temat zaskarżonej ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych z 2005 roku. Zwoływanie konferencji to nie walka o dusze, ale o prawa, które chcą odebrać ponad milionowej rzeszy rodzin działkowych. O dusze walczą zaś ci wszyscy, których nadrzędnym celem jest uśmiercenie bytu i praw działkowców. Ten mały skrawek ziemi – działka, to dla tysięcy ludzi całe życie. Jeśli to zostanie im odebrane, to - jak wielokrotnie powtarzają– życie straci dla nich sens.

Rzeczywistość postrzegana oczami dziennikarza „Przeglądu” jest jednak inna, daleko odbiegająca od prawdy. Autor bezrefleksyjnie podaje powody, które kierowały Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego, kiedy skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Wnioski autora idą nawet dalej niż prof. Lecha Gardockiego. Artur Zawisza pisze o „nieograniczonej władzy nad terenami ROD”, a także o tym, że Związek nie ponosi żadnych nakładów finansowych na przystosowanie terenów pod ogródki działkowe. Gdyby dziennikarz zadał sobie trochę trudu, to bez problemu znalazłby informacje o tym, jak Związek pomaga działkowcom. To właśnie PZD wyposaża ogrody w niezbędną infrastrukturę: sieć wodociągową, studnie głębinowe, czy elektryfikację terenów działkowych – a z tego korzystają wszyscy użytkownicy działek. To przecież jedno z podstawowych i elementarnych zadań Związku. Informacja o ilości i skali inwestycji realizowanych przez Związek dostępna jest dla każdego na stronach okręgowych jednostek zarządu PZD.

Nieprawdziwe jest również stwierdzenie, że „przejście do innej organizacji grozi utratą działki”. Przepisy zawarte w regulaminie i statucie jasno wskazują prawa i obowiązki działkowców. Jedynie łamanie tych przepisów może skutkować odebraniem działki. Jeśli ktoś łamie prawo, to musi się liczyć z konsekwencją swojego działania. Nikt nikogo nie zmusza do bycia działkowcem i akceptacji takich, a nie innych uregulowań, które zgodne są z prawem.

„Rozstrzygnięcie TK w żaden sposób nie oznacza likwidacji ogrodów” pisze autor artykułu. Co oznacza uchylenie ustawy, wie każdy kto ma choć elementarną wiedzę w tym zakresie, ale zadziwiające, że nie wie tego autor artykułu. Działkowcy pozbawieni zostaną aktu prawnego, który jest fundamentem prawnym funkcjonowania ogrodów. W perspektywie oznacza to np., że gmina może zażądać taką kwotę za dzierżawę ziemi pod ogród, która przekracza wszelkie możliwości finansowe ubogich działkowców. Władza lokalna może też w dowolnym momencie zażądać oddania ziemi nie wynagradzając działkowcom ich pracy i środków finansowych, z których zbudowali nasadzenia i altanki na działkach. Obarczeni finansowymi obciążeniami, niezamożni działkowcy, nie są w stanie sami utrzymać ogrody działkowe. Tymczasem wiele grup interesu widzi w ROD miejsce na swoje inwestycje. Pozbawieni przysługujących zgodnie z ustawa praw działkowcy, szybko staną się łupem deweloperów i inwestorów, których nie interesuje los biednych emerytów i rencistów. Plany budowy kolejnych galerii handlowych i ogrodzonych płotem apartementowców dla najbogatszych już leżą na biurkach inwestorów oczekując na wyrok Trybunału. Czy zatem uchylenie ustawy rzeczywiście jest sposobem na ochronę ogrodów i działkowców? Wskazywanie na lobby deweloperskie jest bezzasadne tylko wówczas, jeśli nie słucha się tego, co przedstawiciele Związku Deweloperów Polskich mówią w mediach. Nie kryją się ani ze swoimi planami, ani z tym, że ogrody w miastach nie są im potrzebne, a także ich klientom – zamożnym obywatelom, którym zależy na kolejnych blokowiskach, a nie na zielonych terenach w centrach miast. Skrupulatne liczby hektarów i potencjalnych kwot, jakie można by uzyskać ze sprzedaży terenów ROD wysuwają się na pierwszy plan każdej dyskusji o działkowcach i ustawie.

Absurdalne są także sugestie  autora artykułu, jakoby nadużyciem była wypłata działkowcom odszkodowania przez gminę lub skarb państwa w przypadku roszczeń dawnych właścicieli ziem, na których stworzono rodzinny ogród działkowy. Regulacja, w myśl której właściciel nieruchomości ponosi konsekwencje zwrotu gruntu na rzecz byłych właścicieli nie powinna nikogo dziwić. To przecież nie kto inny jak urzędy miast i gmin przekazywały przed laty w drodze decyzji administracyjnych tereny pod ogrody działkowe. Dlaczego zatem działkowcy mieliby ponosić odpowiedzialność za błędy urzędników w zakresie sporządzanych dokumentów? „Gminy z powodu budowy dróg refundowały działkowcom przeprowadzkę kosztem wielu milionów złotych” – pisze Artur Zawisza w swoim artykule zafałszowując rzeczywistość. Gminy bowiem nie „refundowały przeprowadzki”, a jedynie  wypłacały odszkodowanie dla użytkowników działek za ich majątek, którego zostają pozbawieni. To zdumiewające, że prawo własności i fundamentalne zasady jego utraty, które wyrażone są w Konstytucji i szeregu innych aktów prawnych, budzą niesmak i zdziwienie, a przede wszystkim podlegają ocenie dziennikarza bez prawniczego wykształcenia. Czy według autora artykułu, do przestrzegania obowiązującego prawa przez gminy i skarb państwa potrzebny jest nadzór w postaci sztabu prawników, który rzekomo zatrudnia PZD? Wypłata odszkodowania za utratę mienia i odtworzenie ROD w innym miejscu jest prawem przynależnym działkowcom, a nie przywilejem czy dobrem  nadzwyczajnym.

W artykule pojawia się też sprawa działkowca z Poznania oszukanego przez hochsztaplera, który nielegalnie sprzedał mu działkę. Zarząd ROD zawinił jedynie w tym, ze w porę nie wykrył, że człowiek ten dąży do oszukania innych ludzi. Ów oszukany niedoszły działkowiec zażądał od poznańskiego ROD zwrotu pieniędzy wydanych na zakup działki. Jednakże Związek takich pieniędzy nie przyjął, tylko poprzedni użytkownik. Dlaczego zatem miałby zwracać pieniądze, których nie otrzymał? Sprawa ta jednak bulwersuje dziennikarza, który pod płaszczykiem tej sprawy stawia PZD zarzuty nieprawidłowości w zarządzaniu ogródkami. Przecież jak się chce uderzyć, to kij się zawsze znajdzie, nawet jeśli ten „kij” to w rzeczywistości badyl.

„Retoryka działkowych działaczy jest gruntowanie przemyślana” – takie zdanie ma sugerować czytelnikom, że działania działkowców są wynikiem manipulacji. Kogo? Nie wiadomo. Może według zamysłu dziennikarza wystarczy tylko zasiać ziarnko niepewności, a może coś z tego wykiełkuje. Czy przemyślane i ustawione mogą być tysiące emocjonalnych listów od działkowców? Protesty na ogrodach – często pisane zwykłymi pisakami na posklejanych kartkach lub prześcieradłach? Dziennikarz sugeruje, że działania działkowców nie są prawdziwe, a czy zadał sobie trud rozmowy z tymi działkowcami? Łatwo wydawać krzywdzące osądy siedząc za biurkiem i pisząc wyimaginowane teksty o temacie, na który niewiele się wie, a coś trzeba napisać. Kreowane w ten sposób artykuły w mediach tworzą fałszywy obraz rodzinnych ogrodów działkowych i PZD, który następnie powielany jest przez innych. Parę lat temu TNS OBOP przeprowadził badania dotyczące oceny obiektywności mediów – nie zdziwi chyba nikogo, że większość badanych wyrażała pogląd o stronniczości mediów. Wiele osób ma wrażenie, że ich światopogląd nie znajduje miejsca w tych mediach, które zajmują główne miejsce na scenie publicznej. Tak też jest w przypadku działkowców i Związku, który stoi na straży praw tej społeczności. Tematyka ta często jest przedstawiana w sposób schematyczny i małostkowy, bez głębszej analizy, czy choćby próby dotarcia do sedna problematyki, a więc do prawdy.

Dziennikarz przywołuje w artykule projekt pseudo „uwłaszczenia działkowców”, który przygotował PiS. Projekt tej ustawy w rzeczywistości prowadził do całkowicie odmiennych celów - uchylenia ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, usunięcia ustawowych zapisów  chroniących ogrody przed likwidacją oraz rozwiązanie ogólnopolskiej organizacji działkowców, której majątek miał zostać znacjonalizowany. Był przejawem wyjątkowej determinacji w zwalczaniu ustawy i rodzinnych ogrodów działkowych. Nie powinno wiec dziwić dziennikarza, że środowisko działkowców solidarnie sprzeciwiło się takim rozwiązaniom, które działałyby na szkodę działkowcom.

W artykule zasugerowano podobieństwo PZD do PZPN. Szkoda, że nie napisano w czym te organizacje są do siebie podobne. Na pewno nie w odbiorze społecznym. Ogólnopolska organizacja PZD zabezpiecza prawa działkowców i broni ogrodów, jest gwarantem istnienia i rozwoju ogrodów działkowych w Polsce, dlatego jest solą w oku wielu ludzi, którzy w jej unicestwieniu widzą szanse na pozbycie się działkowców. Dużo łatwiej bowiem pozbyć się działkowca, za którym nie stoi duża organizacja gotowa bronić jego praw. Jednakże PZD w odróżnieniu od PZPN cieszy się ogromną popularnością i poparciem wśród milionów ludzi związanych z tą organizacją. Nie jest uwikłana w żadne skandale finansowe, czy korupcyjne. Żadne Ministerstwo nie przekazuje PZD środków budżetowych, jak dzieje się to w przypadku PZPN.  Porównanie tych organizacji jest więc w ogóle nie trafione.

Nie wiadomo na jakiej podstawie autor wyliczył wpływy z tytułu składki do KR PZD, ale na pewno nie na podstawie powszechnie dostępnej wiedzy o wysokości składki i sposobie jej podziału, a także powierzchni pod działkami. Czemu zatem służyć ma podawanie nieprawdziwych kwot? Wyolbrzymianiu i stawianiu w niekorzystnym świetle dużej organizacji społecznej, która broni swoich członków przed bezprawnym zabieraniem ogrodów? Silna pozycja PZD nie wynika z faktu niekomercyjnego użytkowania terenów, ale z poparcia miliona rodzin, które utożsamiają się z działaniami PZD. Autor podkreśla w sposób szczególny komercyjną atrakcyjność gruntów, który zupełnie „przypadkowo” reprezentuje punkt widzenia deweloperów i uczestników rynku obrotu nieruchomościami. Ogrody nazywa „anachronicznymi ugorami”, zaś plany deweloperów są dla niego „nowoczesnymi rozwiązaniami urbanistycznymi”. Czy zadał sobie trud, by ów „ugór” odwiedzić, zobaczyć jak funkcjonuje, by porozmawiać z działkowcami? W rażący sposób autor lekceważy wieloletnią pracę i poświęcenie działkowców, by tereny zaniedbane, często bagna i wysypiska śmieci oraz hałdy na Śląsku, mogły stać się terenami zielonymi. Szkoda, że nie znalazł choć jednego przykładu przekształcenia ogrodu w ogólnodostępny park miejski, nad brakiem których tak ubolewa autor.

Piszący artykuł sugeruje także, że to nie działkowcy walczą o ustawę. Jeśli nie działkowcy to skąd wzięło się 620 tys. podpisów i tysiące listów w obronie ustawy? Sugerowanie, że „zwykli” działkowcy nie są w stanie wyrażać własnego zdania, a do „wychodzenia z okopów zmuszeni są wbrew własnej woli” jest znieważeniem dla milionów ludzi. Działkowcy to ludzie zaradni, samodzielni, którzy biorą sprawy we własne ręce, tak na działce, jak i w swojej organizacji. Czy taka jest rola dziennikarza żeby oczerniać ciężko pracujących ludzi, a gloryfikować tych, którzy mają pieniądze? Skoro piszący ten artykuł nie był w stanie przyswoić wiedzy w temacie, na który wydaje własne opinie, to nie przystoi sugerowanie podobnej ciasnoty umysłu działkowcom. To jest
zwykłe obrażanie ludzi – rzeszy działkowców, na które nie możemy i nie chcemy się godzić. Rzetelny dziennikarz nie powinien pisać, to co mu się podoba i na co jest zapotrzebowanie, ale to, co wynika ze znajomości sprawy i jej rzetelnej weryfikacji. Mamy nadzieję, że kolejne artykuły dotyczące PZD i ogrodnictwa działkowego nie będą wprowadzały czytelników w błąd, oraz że będą obiektywne i rzetelne, a nie zakłamane i stronnicze.

Artykuł ten spotkał się z bardzo krytycznym odzewem wśród działkowców. Napływają do nas w tej sprawie liczne listy i komentarze, które będziemy zamieszczać poniżej. Dział Medialny Krajowej Rady PZD uznał także za stosowne zareagować na ten artykuł wysyłając w odpowiedzi pismo do redaktora naczelnego "Przeglądu".

 

Działkowcy ze Szczecina:
"Panie redaktorze, kto jak kto, ale Pan powinien sobie zdawać sprawę, że idzie o to, by rozmontowac PZD, ogrody pozbawić ochrony, skłócic działkowców, przeciwstawić ogrodom samorządy, a resztę donona czas, złodzieje, kombinatorzy, cwaniacy, itp."

OZ Świętokrzyski PZD w Kielcach:
"Porównywanie PZD do jakielkolwiek partii politycznej i to w wyraźnie negatywnym kontekście, wydaje się być tanią manipulacją i próbą kpiny ze Związku zrzeszającego ogromną rzeszę ludzi."

Andrzej Poręba, ROD "Zagłębie", Wałbrzych:
"Redakcja "Przeglądu" przyłączyła się do chóru medialnego, który z okazji rozpatrywania sprawy ogrodów działkowych przez Trybunał Konstytucyjny, dokonuje swoistego "harakiri" nad ogrodami, działkowcami i ich Związkiem."

OZ PZD w Koszalinie:
"Z całą mocą pragniemy podkreślić, że rzetelne dziennikarstwo polega na obiektywnym przedstawieniu rzeczywistości, a nie opisywaniu jej na zamówienie środowisk, które w tym przypadku są wrogo nastawione do PZD."

OZ PZD w Poznaniu:
"Jak bowiem odbierać cytowanie przez Pana bezkrytycznie wniosku I Prezesa Sądu Najwyższego i wyprowadzanie w podtytułach, że działamy "poza prawem", "rządzimy i dzielimy", oraz gdy próbuje Pan tworzyć dla ogrodów "zieloną alternatywę", którą miałoby stworzyć lobby deweloperskie lub niemożliwy do realizacji pomysł PiS o powszechnym uwłaszczeniu."

Karol Wojtysiak, ROD "Zacisze" w Żaganiu:
Rozstrzygnipcie TK oznaczal likwidację ogrodów dzialkowych i przeznaczenie tych terenów pod budowę zamkniętych osiedli mieszkaniowych. Mowy nie będzie w tym wypadku o przekształceniu terenów działek pod budowę parków czy skwerów bo żadne lobby developerskie  nie pozwoli sobie na  jakąkolwiek charytatywność.

Janusz Moszkowski, prezes OZ PZD we Wrocławiu:
"Mamy prawo do „Tygodnia Protestu Polskich Działkowców” i nikt nam tego prawa nie odbierze, pomimo że niektórym osobom to się nie podoba."

OZ PZD w Gdańsku:
"Użyte przez Pana sformułowania w sposób tendencyjny zmierzają do przypisania Polskiemu Związkowi Działkowców samych negatywnych cech, Również w wielu tezach mija się Pan z prawdą."

Jerzy Karpiński, ROD "Radość" we Wrocławiu:
„Myślę, że należałoby zacząć od tego. Że w całej opisywanej przez Pana sprawie tak naprawdę wcale nie chodzi o naszą zaskarżoną ustawę. Nie chodzi też o tak bardzo krytykowane przez Pana nasz związkowe struktury. Powiem więcej, nie chodzi też o nas działkowców. Głównym celem twórców tego całego zamieszania było i jest doprowadzenie do sytuacji, w której dostęp do terenów zajmowanych przez Działkowców będzie bezpośredni, łatwy, tani i bez odszkodowań”

Zarząd ROD "35-lecia" w Zielonej Górze:
 "Ma Pan rację pisząc, że "dzisiaj ogórdki to zielone płuca miast i oaza zieleni". Niech Pan to drukuje wielkimi czcionkami oraz to, że w Europie dawno to zrozumieli. A my do której Europy zmierzamy?"

 OZ PZD w Kaliszu:
"Pan redaktor Zawisza nie posiada elementarnego rozeznania w ogrodach działkowych w Polsce i funkcjonowaniu dobrej ustawy 2005 roku o ROD."

Agnieszka Sycz z Rzeszowa:
"Wpływy lobby finansowo-deweloperskiego, które zamierza przejąć atrakcyjne tereny zajęte przez ROD, jest bardzo silne. Nie są to wcale abstrakcyjne teorie, bowiem w skali kraju PZD doświadczył już bardzo wielu działań deweloperów krzywdzących działkowców."

Okręgowa Komisja Rozjemcza PZD w Pile:
"Absurdalnie brzmi zarzut monopolu i braku wolności. Kto chce działać w samorządzie ma otwartą drogę i tylko od niego zależy czy uzyska zaufanie i poparcie pozostałych działkowiczów."

OZ PZD w Lublinie:
"Artykuł jest nieobiektywny i rozpowszechnia wśród społeczeństwa polskiego negatywny obraz ruchu działkowego, a w szczególności nie oddaje prawdziwych relacji jakie istnieją w Polskim Związku Działkowców."

 Józef Strzałkowski, prezes ROD "Wodnik", OZ Toruńsko-Włocławski:
"Autor wtapia się w politykę niektórych sił politycznych w Polsce, które  pragną zniszczyć ruch działkowy o ponad stuletniej tradycji. Pod płaszczykiem walki z „monopolem PZD” i jego „antydemokratycznym charakterem” zamierzają pozbawić miliona działkowców radości z uprawiania działki."

Anna Żółtowska z Piły:
Jeśli już ktoś publikuj artykuł dotyczący tak ważnego problemu jak funkcjonowanie PZD, to zamiast używac haseł typu "sztab pracowników", "rząd dusz" powinien przeczytać statut PZD."

Grzegorz Oracz, ROD “Czeczotka” w Ostrołęce:
"Przyczynił się Pan swoim wypracowaniem, kompilacją charakterystyczną dla poziomu prezentowanego przez każdorocznych maturzystów ściągających rozmaite pomocne teksty z internetowych wyszukiwarek, do zagęszczenia atmosfery w dyżurnym ostatnio “temacie” działek i Polskiego Związku Działkowców."

Elżbieta Jachnik, członek PZD, Nowy Sącz:
"Utrzymanie parku miejskiego dla gmin to wydatek, na który trzeba wyłożyć niemało pieniędzy. Natomiast PZD i działkowcy utrzymują tereny zielone, dając mieszkańcom czyste powietrze, wytchnienie od zgiełku, ochłodę wśród zieleni, ucieczkę od przegrzanych w letnie dni mieszkań, relaks, wypoczynek, bezpłatną naukę dla młodzieży obcowania z przyrodą i pojęcie czym jest ekologia."

Zdzisława Królczyk, działkowiec z Krakowa:
"Każdy, kto posiada elementarną wiedzę na temat sytuacji W PZD zdaje sobie sprawę, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego może być końcem istnienia funkcjonowania ogrodów działkowych."

Longina Ciesielska ze Słupska:
"Działkowcy doskonale zdają sobie sprawę, że gdyby nie Związek, to wiele ogrodów działkowych w Polsce przestałoby istnieć."

 OZ PZD w Gorzowie Wlkp.:
"Dzisiaj, ogrody działkowe to swoiste zielone płuca miast to swoiste parki utrzymywane ze składek samych działowców bez nakładów finansowych samorządów tych miast."

OZ PZD w Kaliszu: "Absurdem jest twierdzenie, że interesy Związku różnią się od interesów działkowców. To Związek broni interesów działkowców, praw nabytych przez nich przez dziesięciolecia i gwarantuje istnienie ogrodów działkowych."

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.