Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Wydarzenia

Odpowiedź KR PZD na artykuł opublikowany w Onet.pl - 14.06.2012

Krajowa Rada Polskiego Związku Działkowców w odpowiedzi na artykuł Jacka Gądka: „Trwające 31 lat panowanie króla "marchewki i pietruszki" może się skończyć”, zamieszczony na portalu internetowym Onet.pl w dniu 12 czerwca br., pragnie zabrać głos i wyrazić swoje stanowisko odnośnie tego materiału.

 

Nie możemy i nie chcemy pozostać obojętni na artykuł, który został przygotowany w sposób tak stronniczy i nierzetelny, z pominięciem zaistniałych faktów, które są bardzo istotne i wiele wnoszą do opisywanych zdarzeń. Ich pominięcie wprowadza czytelników w błąd. Jest nam przykro, że dziennikarz, którego obowiązkiem z mocy art. 12 prawa prasowego jest zachowanie szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych, nie wypełnił swoich powinności zafałszowując artykuł, a mówiąc wprost - po prostu okłamując czytelników. Pogoń za sensacją jest zabójstwem dla prawdy. Jesteśmy zaskoczeni, że można tworzyć artykuł bez zagłębienia się w temat. To hańba dla całej redakcji portalu Onet.

Pan redaktor Gądek wspomina o raporcie NIK napawając się liczbami. Sformułowanie mówiące o tym, że na działkach „mieszkają tysiące osób” jest jednak mocno podkoloryzowane przez dziennikarza. Raport NIK, na który powołuje się autor został powszechnie uznany za przekłamany, gdyż wnioski zostały zbudowane w oparciu o zaledwie kilkadziesiąt ogrodów, podczas gdy w  całym kraju jest ich prawie 5 000. Gdyby dziennikarz wykazał choć trochę dociekliwości i rzetelności przy badaniu raportu NIK, z pewnością wiedziałby, że sam wiceprezes NIK przyznał podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, że skala samowoli budowlanych i zamieszkiwania na działkach jest niewielka, zaś twierdzenia o „bałaganie w ogrodach” są mocno przesadzone. Za te sformułowania zawarte w raporcie, wiceprezes NIK przeprosił Związek. 

Za zamieszkiwanie na działkach nie odpowiada PZD, ale gminy, które wydają zgodę na takie meldunki wbrew ustawie o ROD. W tym przypadku niezbędna jest interwencja nadzorów budowlanych, które w tej sprawie pozostają bierne, o czym nie raczył wspomnieć piszący ten artykuł. Retorycznym pozostaje pytanie, w jakim celu dziennikarz pominął te istotne informacje. Ustawa o ROD zabrania zamieszkiwania na terenie działek, a także budowania tam altan powyżej 25 m.kw. w miastach i do 35m.kw. w terenach podmiejskich.  Nie można obwiniać Związku za to, że ktoś postępuje wbrew prawu. Karanie tych, którzy nie stosują się do obowiązującego prawa leży w gestii odpowiednich organów państwowych.

Również tendencyjny temat nadzoru nad Polskim Związkiem Działkowców powraca jak bumerang i służy wyłącznie tworzeniu nieprawdziwego obrazu PZD jako organizacji, która działa poza granicami prawa i nie podlega żadnemu nadzorowi. Takie ukryte sugestie nie przystają obiektywnemu dziennikarzowi, zaś przepisywanie gotowych sformułowań z raportu NIK do artykułu świadczą o niskim poziomie dziennikarstwa. Polski Związek Działkowców jest demokratyczną, samodzielną, niezależną i samorządną organizacją społeczną. Związek jest partnerem dla władz publicznych i prowadzi działalność, która przyczynia się do realizacji celów ogólnospołecznych zwłaszcza w takich dziedzinach, jak: oświata, rekreacja, ochrona przyrody i środowiska oraz poprawa warunków bytowych społeczności miejskich. Związek wykonując zadania publiczne wyręcza w tych dziedzinach organy administracyjne. Nasza organizacja nigdy nie uchylała się przed nadzorem władz publicznych. To właśnie Związek był inicjatorem wprowadzenia do ustawy artykułu, który przekazywał uprawnienia nadzorcze Ministrowi Środowiska, jednak z niewiadomych przyczyn i bez konsultacji z PZD został uchylony z dniem 15 listopada 2008 roku. W kwestii nadzoru nad działalnością PZD stosuje się przepisy ustawy – Prawo o stowarzyszeniach. Te wszystkie informacje są ogólnodostępne – jednak ich pozyskanie wymaga wysiłku, na który nie zdobył się pan Jacek Gądek. Jak można więc pisać artykuł bez szczegółowego zapoznania się z tematem? Dziennikarz ma obowiązek sprawdzić zgodność z prawdą otrzymanych informacji. Jeśli dziennikarzowi nie zależy na dotarciu do prawdy, to może zyskać opinię stronniczego i tendencyjnego. Czy tego właśnie chce autor pisząc takie artykuły jak ten?

„W Warszawie działki są szczególnie cenne” – pytanie dla kogo? Na pewno dla tych, którzy w przejęciu tych terenów upatrują duże zyski. Tuż pod tym stwierdzeniem następuje nieprzypadkowa wypowiedź rzecznika stołecznego Ratusza pana Bartosza Milarczyka, który w przejęciu ogrodów widzi szansę na tworzenie przestrzeni dostępnej dla mieszkańców. Kto zatem użytkuje działki, jeśli nie mieszkańcy Warszawy? Być może chodzi tu o tych bardziej zamożnych mieszkańców, którzy na terenach przejętych od działkowców, chętnie zobaczyliby kolejne centrum handlowe lub zamknięte osiedle mieszkalne, na które stać będzie tylko najbogatszych? Czy blokowiska i centra komercyjne muszą powstawać kosztem wyrwania „marchewki i pietruszki” najbiedniejszym? Czy pozbawienie ostatnich enklaw tlenu i zieleni w Warszawie rzeczywiście zmieni krajobraz stolicy na lepsze? Zaskakuje bierność dziennikarza, któremu brakuje dociekliwości, a który bez słowa przyjmuje i przelewa w treść artykułu słowa rzecznika nie zadając żadnych pytań, które aż cisną się na usta.

„Inne zdanie ma Jacek Bielecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich…” – pisze dziennikarz. Kolejna po rzeczniku nieprzychylna wobec ROD i PZD wypowiedź jest według autora inną opinią. Jego rozmówca wspomina, że „cisza i świeże powietrze w mieście to bajka”. Jednak te „bajki” deweloperzy sprzedają za krocie swoim klientom, zachwalając właśnie te ogrody i parki, wokół których budują osiedla. Idąc za tokiem rozumowania swojego rozmówcy, pan Gądek powiela jego nieprawdziwe słowa, jakoby istnienie ogrodów zwiększało koszty budowy dróg, wodociągów, kanalizacji, a nawet przedszkoli i szkół. Są ogrody, które istnieją od początku XIX wieku – i dziwnym trafem ich istnienie nie spowolniło rozwoju miast, a liczba przedszkoli i szkół była wystarczająca, dopóki miasto nie zaczęło ich zamykać, a budynków sprzedawać lub przeznaczać na inne cele – przede wszystkim komercyjne. Teraz, kiedy sprzedano już wszystko, co można było sprzedać podejmowane są działania, by odebrać prawa najbiedniejszym mieszkańcom – ludziom starszym, którzy w ten kawałek ogródka włożyli swoją wieloletnią pracę, czas i poświęcenie dla dobra wspólnego. Dziennikarz pozwala bezkarnie zafałszowywać prawdę swojemu rozmówcy, który sugeruje, że ROD użytkowane są przez „niewielką liczbę osób”. Czyżby autor materiału nie przygotował się także i z tego? „Nieliczna” bowiem liczba działkowców, którą poprzez takie teksty próbuje się marginalizować i umniejszać, liczy ponad milion rodzin, co tworzy blisko czteromilionową rzeszę ludzi. W jakim celu autor pozwala swoim rozmówcom wprowadzać czytelników w błąd i nie informuje o stanie faktycznym?

Skandaliczna jest jednak uwaga pana Gądka, która wskazuje jak nieobiektywne było jego podejście do całego tematu: „w szeregach działkowców Związek nie cieszy się wielką popularnością”. Idąc za ciosem dziennikarz rozwija swoją wyobraźnię o krok dalej, pisząc: „wniosek o uznanie niekonstytucyjności ustawy o ROD złożył co prawda Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, ale skłonili go do tego sami działkowcy, którzy nie godzą się na monopol PZD”. Brakuje jednak dowodów na potwierdzenie tych słów. Fakty przeczą bowiem temu stwierdzeniu. Działkowcy zebrali ponad 620 tys. podpisów w obronie ustawy o ROD i Związku. Tysiące działkowców wysłało swoje stanowiska, apele i listy wyrażające swoje poparcie dla Związku i ustawy do najwyższych władz państwowych. Czy autor wie, że działkowcy, którzy przeciwni są ustawie o ROD to właśnie ci, którzy naruszyli przepisy tej ustawy budując tam domy i zameldowali się bezprawnie na działkach? Tylko dla nich  uznanie ustawy o ROD za niekonstytucyjną będzie korzystne, bo dzięki temu ich samowolka na działce, którą użytkują, przestanie być łamaniem prawa. Przeciwko sobie mają wyroki sądów wszystkich instancji – dlatego swoją ostatnią i jedyną szansę upatrują w zniesieniu tej ustawy, którą bezpardonowo złamali. Na takich właśnie ludzi powołuje się pan redaktor mówiąc, że to „sami działkowcy chcą zniesienia ustawy o ROD”. Autor chętnie wydaje krzywdzące działkowców opinie i wyroki. Dlaczego w artykule nie ma choćby jednego głosu zwykłego działkowca? Czyżby taki głos nie pasował do tego artykułu?

Etyka dziennikarska cierpi, jeśli w grę wchodzą ambicje osobiste, a co za tym idzie - pogoń za sensacją. Prawda nie jest tak ciekawa i nie wzbudzi podziwu wśród przełożonych nad dobrą „klikalnością” artykułu. Znając standardy portali internetowych, takich jak Onet, to właśnie sensacyjność tematu jest głównym wyznacznikiem atrakcyjności artykułów, a nie poziom merytoryczny, czy dążenie do poznania prawdy i obiektywnego przedstawienia tematu. Szykanowanie PZD i kilku milionów działkowiczów jest kompromitacją zarówno dla samego dziennikarza, który popisał się jedynie wybiórczym poziomem wiedzy i całkowitym brakiem rzetelności, jak i dla redakcji, która go zatrudnia i publikuje tak mierne, i niepełnowartościowe artykuły. Czy redakcję Onetu i autora tego tekstu nie zastanawia reakcja czytelników i komentarze zamieszczane pod artykułem?

Jest nam niezmiernie przykro i jesteśmy zdegustowani, że cały tekst napisany został pod ustaloną z góry tezę, że pomija się istotne fakty i zafałszowuje obraz, by zrazić do działkowców polskie społeczeństwo. Takie działania nie przystoją jednemu z największych portali internetowych w Polsce. Na inne uszczypliwości kierowane pod adresem  PZD, włącznie z tytułem nie odpowiadamy, bo nie jest to godne wchodzić w dyskusje na ten temat. Każdy pisze na takim poziomie, na jakim jest.

(ah)

 

Zachęcamy do zapoznania się z treścią innych stanowisk ws. artykułu na Onecie:

 

OZ Świętokrzyski w Kielcach

OZ w Lublinie

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.