Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Wydarzenia

Jak absurdalne decyzje urzędników utrudniają życie działkowcom i mieszkańcom Białegostoku - 23.05.2012

Od kilku tygodni działkowcy z ROD „Białostoczek” w Białymstoku muszą pokonać prawdziwą drogę przez mękę, by dostać się do swojego ogrodu. Jest to konsekwencja absurdalnej decyzji urzędników, którzy z niewyjaśnionych powodów, postanowili zlikwidować drogę dojazdową do ogrodu, z której nota bene korzystają także mieszkańcy osiedli: Białostoczek, Centrum, Antoniuk i Dziesięciny.

Od momentu założenia  ROD „Białostoczek”, czyli 1983 roku do chwili obecnej, z dojazdem nie było żadnego problemu. Nikt nie znajduje więc racjonalnego uzasadnienia, skąd pomysł, by utrudnić życie setkom mieszkańców Białegostoku właśnie teraz. Tymczasem służby PKP już miesiąc temu dokonały rozbiórki przejścia, którego fragment znajdował się na torach kolejowych. Najpierw zerwano betonowe płyty, później przyjechały wywrotki z gruzem i po obu stronach torów zasypały przejście, usypując 1,5-metrową tamę. Teraz, aby dostać się do swoich ogródków, działkowcy muszą wspiąć się po wysokim gruzowisku i nad urwiskiem przechodzić na drugą stronę. Ruch w newralgicznym punkcie trwa, ponieważ najbliższe przejście znajduje się 7 km dalej.
 „Skoro z okna swojego domu widzę ogród, to mam iść kilka kilometrów, by się do niego dostać? To absurd”  - mówi prezes OZ w Białymstoku Andrzej Bojko. – „Nie wiem kto podjął taką decyzję, ale  jej skutki najbardziej odczuwają starsi i schorowani działkowcy. Kilku z nich przechodząc gruzowiskiem już zwichnęło sobie nogę. Wczoraj widziałem kobietę, która pchała przez skarpę wózek inwalidzki z dzieckiem, które jej w pewnym momencie wypadło. Co będzie dalej, nie wiem” – dodaje Bojko.

O tym, że zmagania z urzędnikami przypominają walkę z wiatrakami, mówi prezes ROD „Białostoczek” Karol Łęgowski. – „Staram się robić wszystko co w mojej mocy, by urzędnicy odwołali swoją decyzję. Niestety, nie jest łatwo” – zaznacza. – „Odpowiadając na moje pismo w sprawie przywrócenia ruchu pojazdów przez tory kolejowe wiceprezydent miasta Adam Poliński stwierdził, że podjęte działania służą zwiększeniu bezpieczeństwa, gdyż dotychczasowe przejście stwarzało zagrożenie bezpieczeństwa przy ruchu kolejowym, podczas przejazdu przez tory kolejowe.  Tymczasem od początku istnienia ogrodu, nie miały tam miejsca żadne wypadki, zaczynają mieć miejsce dopiero teraz – dodaje Karol Łęgowski.

(Z treścią listu prezesa Karola Łęgowskiego do prezydenta miasta Białegostoku można zapoznać się klikając w link.

Publikujemy także odpowiedź wiceprezydenta miasta Adama Polińskiego - link).

A co na to najbardziej zainteresowani, czyli sami działkowcy? Jak łatwo się domyślić całą sytuacją są mocno przejęci i podirytowani. Zapowiadają nawet, że jeśli będzie potrzeba położą się na tory. Na nieformalnej liście, popierającej dość desperacką formę protestu, podpisali się już niemal wszyscy działkowcy, a także ich rodziny i okoliczni mieszkańcy korzystający z uroków ogródków. Cały czas mają jednak nadzieję, że urzędnicy zechcą przyjrzeć się ich sprawie z większą uwagą, uwzględniając wszystkie racjonalne argumenty. Na ich korzyść przemawiają także zapisy Ustawy o ROD zgodnie z którymi "Gmina zobowiązana jest do doprowadzenia do rodzinnych ogrodów działkowych dróg dojazdowych, energii elektrycznej, zaopatrzenia w wodę oraz zapewniania, w ramach komunikacji publicznej, potrzeb rodzinnych ogrodów działkowych".

 

 

 

 

 

(mz)

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.