Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

Radni stanęli murem za mieszkańcami Dojlid i działkowcami - 28.11.2022

Nie zostawili suchej nitki na wizji Dojlid przedstawionej przez miejskich urbanistów. Radni z komisji zagospodarowania przestrzennego - niezależnie od reprezentowanych partii - nie wyobrażają sobie tam ani wysokiej zabudowy, ani zapisów, które godzą w działkowców.

A właśnie taką wizję na tę zabytkową dzielnicę chcą sprowadzić miejscy planiści. Przygotowali projekt planu, który "obcina" część ogrodów działkowych im. Słowackiego (znajdują się przy Wilczej) zaś teren Sklejek przekształcają w blokowisko z budynkami o wysokości aż do 21 metrów (!). Zapominając przy tym, że to teren podmokły, w dolinie rzeki Białej. A ta – zgodnie z ekofizjografią Białegostoku, którą planiści dysponują (!) - nie nadaje się do zabudowy.

Dlatego też mieszkańcy i działkowcy zaprotestowali przeciwko tej wizji. Zebrali 1750 podpisów pod uwagami do projektu planu. Dodatkowo przygotowali petycję internetową do radnych.

Główne postulaty to zachowanie ogrodów działkowych w dotychczasowym kształcie, obniżenie wysokości planowanej zabudowy na Sklejkach i odsunięcie jej od rzeki Białej, zachowanie stawów na Sklejkach, które byłyby zbiornikami retencyjnymi czy pozostawienie naturalnej zieleni wzdłuż rzeki, gdzie m.in. swoje siedliska mają bobry.

Urbaniści Dojlidy widzą wysokie

W czwartek (24 listopada) wieczorem tematem zajęli się radni z komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. I z każdym kolejnym postulatem planistów robili coraz większe oczy. Z jednej strony bowiem Krzysztof Czarnomysy z departamentu urbanistyki i architektury opowiadał, że Dojlidy to dzielnica pełna zabytków, z zabudową jednorodzinną, doliną rzeki Białej i terenem historycznej fabryki dykty (dziś Sklejki). Z drugiej za chwilę pokazywał projekt planu, z którego wynika, że na terenie tychże Sklejek urbaniści widzą... bloki o wysokości od 9 do 21 metrów - co przekłada się w praktyce na 3-7 kondygnacji.

Do projektu wpłynął szereg uwag od mieszkańców i działkowców (ci chcą zachowania charakteru Dojlid oraz działek), ale też od właściciela Sklejek (chciałby jeszcze... wyższych bloków) czy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (chcą dostosowania dokumentu do "Planu adaptacji miasta Białystok do zmian klimatu do roku 2030"). Szefowa urbanistów pytana, jak zapatruje się na uwagi, odpowiadała, że... na tym etapie nie może powiedzieć nic konkretnego. Dodała tylko, że w kwestii działek trwają rozmowy.

Zmarnowany czas

Szefowa komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska radna Katarzyna Bagan-Kurluta (Koalicja Obywatelska) zapytała więc wprost: - Po co marnować czas na coś, co nie znajdzie społecznej akceptacji? Czy jesteście w stanie iść na ustępstwa? Czy tylko dlatego projektujecie tu bloki, bo deweloper chce się rozwijać?

Z kolei radny Maciej Biernacki (Polska 2050) zastanawiał się, czy teren ten w ogóle nadaje się do zabudowy. Bagan-Kurluta przypominała, że na ekofizjografię urbaniści powoływali się np. na Zawadach, gdzie było to podstawą do zakazów zabudowy. A na Dojlidach nagle nie jest to przeszkodą. - Nie wyobrażam sobie, jak ma wyglądać tu gospodarka wodna. Ulice Żubrów i Niedźwiedzia będą zalewane - komentowała.

A tak już się dzieje. Mieszkańcy pokazywali radnym zdjęcia, jak ich posesje wyglądają po obfitych deszczach. Stoi na nich woda i dzieje się tak od czasu, gdy na Sklejkach – od strony ulicy Żubrów - zbudowano pierwsze bloki!

Co ciekawe, powstały na podstawie warunków zabudowy jako... dobre sąsiedztwo dla domów jednorodzinnych! Andrzeja Perkowskiego (Koalicja Obywatelska) wprawiło to w zaskoczenie.

- Jak można w osiedlu domków jednorodzinnych budować bloki? Skąd w ogóle taka skala?

Szefowa miejskich urbanistów Agnieszka Rzosińska odpowiadała, że o skali zabudowy zadecydowały nie domy jednorodzinne, ale... wielkość hal fabrycznych na Sklejkach. Większość skwitowała to śmiechem.

Nie rozumiał też - podobnie jak Paweł Myszkowski (Prawo i Sprawiedliwość) - po co w ogóle zabierać działkowcom część ogrodu, skoro dzięki temu teren ma gospodarza, który o niego dba.

Urbanistka jak Dziwisz. Nie pamięta...

Dlatego Alicja Biały (Prawo i Sprawiedliwość) zaapelowała o jak najszybsze uchwalenie planu - uwzględniającego zastrzeżenia mieszkańców - by nie wydawać kolejnych warunków zabudowy. I tu – zaskoczenie. Okazało się, że na całe Sklejki poszły już warunki! Choć w ostatnim czasie w mediach straszono, że jeśli plan nie zostanie uchwalony, WZ-ki dopiero będą wydawane i doprowadzi, że bloki dojdą do samej rzeki Białej!

Rzosińska pytana o zapisy w warunkach odpowiadała niczym kardynał Dziwisz: - Nie pamiętam. W pewnych miejscach są lepsze, w pewnych gorsze - usłyszeli zebrani.

Wcześniej na pytanie Biernackiego, co powoduje, że chcą iść w 21 metrów wysokości i nie widzi, że urbaniści są jedynymi na sali, którzy bronią planu, odpowiadała: - To koncepcja naszym zdaniem najwłaściwsza.

Stwierdziła też, że jest i ona, i inni planiści, są przez wszystkich... atakowani.

- To atak na propozycję, którą przedstawiacie, a nie na was. Jako komisja nie zaakceptujemy takiego planu - odpowiadała jej przewodnicząca Katarzyna Bagan-Kurluta.

Radni nie będą głusi na opór z Dojlid

Podsumowując, radny Biernacki powiedział wprost: - Mam świadomość, że takiego planu nie uchwalimy. Chciałbym, żebyście zaczęli planować niżej. O tym, jakie motywacje kierują zapisami w tym planie, nie powiem, bo narażę się na proces.

Tłumacząc na bardziej zrozumiały język - nie ma tu wyważenia interesu publicznego (mieszkańcy) i prywatnego (deweloper i właściciel Sklejek), a jedynie interes tego drugiego. To z kolei już mówią sami mieszkańcy.

Z kolei przewodniczący rady miasta Łukasz Prokorym (Koalicja Obywatelska), który jest radnym wybranym m.in. z Dojlid, dziękował mieszkańcom za zaangażowanie w walkę o plan. I dodawał: - Jeszcze nigdy nie było sytuacji, żeby jakiś plan wzbudzał tyle kontrowersji. Znajdźmy rozwiązanie, które usatysfakcjonuje wszystkich. Musimy szukać kompromisu. Nie wyobrażam sobie, by radni przy takim oporze pozostawali głusi - skwitował.

Pilnujcie planu

Mieszkańcy prosili radnych, by pilnowali planu. Nic chcą bowiem, by znów zniknął gdzieś w przepastnych szafach w magistracie – jak miało miejsce z dokumentem, nad jakim urbaniści zaczęli pracować już ponad dekadę temu, a "rozpłynął się" w niebycie koło 2013 roku. Rzosińska nie potrafiła w czwartek wieczorem (24 listopada) odpowiedzieć, dlaczego tak się stało.

Na komisji nie pojawił się prezydent Tadeusz Truskolaski, wiceprezydent Adam Musiuk nadzorujący urbanistykę ani żaden inny z wiceprezydentów.

Radna Bagan-Kurluta zapowiedziała kolejną komisję "dojlidzką" po tym, jak urbaniści rozpatrzą uwagi złożone przez mieszkańców. A następnie będzie czekać na plan "co ma ręce i nogi".

 źródło:bialystok.wyborcza.pl

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.