Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Przegląd mediów

Polubmy ekopartyzantów - 14.06.2022

Z miast w szybkim tempie znikają drzewa i łąki, mniej jest owadów i innych zwierząt. Trzeba ocalić resztki przyrody w naszych metropoliach.

W cieniu kryzysu klimatycznego trwa kryzys bioróżnorodności. Mamy do czynienia z kolejnym wielkim wymieraniem gatunków, powinniśmy zatem coraz więcej mówić o ochronie i powiększaniu lasów, łąk i innych terenów zielonych.

Unia Europejska przyjęła strategię na rzecz bioróżnorodności do 2030 roku. Zgodnie z tym dokumentem europejskie miasta liczące co najmniej 20 tys. mieszkańców powinny opracować ambitne plany zazieleniania obszarów miejskich, tworzenia lasów, parków i ogrodów, miejskich gospodarstw rolnych, zielonych dachów i ścian, całych ulic obsadzonych drzewami, łąk miejskich oraz żywopłotów.

Krzysztof Smolnicki z Fundacji Ekorozwoju uważa, że w naszych miastach należy przede wszystkim szanować drzewa. – One są kluczowe dla bioróżnorodności, są siedliskiem dla wielu gatunków, tworzą warunki życia dla ptaków, nietoperzy czy owadów. Razem z grzybami tworzą ekosystem żywotnej gleby, który daje stabilność i różnorodność – mówi Smolnicki. – Musimy chronić stare drzewa, bo nowe szybko nie zastąpią tych wiekowych.

Tymczasem drzewa zagrożone są przez masowe wycinki, często dokonywane pod presją inwestorów. Aktywiści stworzyli specjalne poradniki i standardy, które samorządowcy mogą przyjmować, żeby przynajmniej przy okazji inwestycji publicznej chronić drzewa. Ekolodzy dostali zapewnienie od Komisji Europejskiej, że w ramach funduszy unijnych nie będą dłużej akceptowane projekty, w ramach których będą niepotrzebnie usuwane drzewa.

DRZEWA POD OCHRONĄ PRAWA

Polskie prawo przewiduje, że można chronić najcenniejsze drzewa jako pomniki przyrody. Taką uchwałę musi przyjąć rada gminy, a potem uzgodnić z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska.

– Tylko pomniki przyrody mogą liczyć na realną ochronę, inne drzewa można bezkarnie niszczyć. Obowiązujące prawo, w teorii chroniące drzewa, jest nieprecyzyjne i trudne do egzekwowania. Nie zapewnia udziału społecznego i nie uwzględnia rzeczywistej wartości drzew – mówi Sabina Lubaczewska z Przyjaciół Drzew.

Przyjaciele Drzew zachęcają mieszkańców, by zgłaszali wnioski o ochronę pomnikową do swoich radnych. Mogą wysłać wniosek zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, mogą też zebrać podpisy pod inicjatywą uchwałodawczą (w dużych miastach wymaga ona 300 podpisów).

Dla większych założeń (parki, lasy, ogrody) przewidziano inne formy ochrony przyrody: zespoły przyrodniczo-krajobrazowe, użytki ekologiczne, a także najbardziej ścisłą formę, czyli rezerwaty przyrody, które mogą chronić również przyrodę miejską. Tylko w Warszawie znajduje się dwanaście rezerwatów przyrody, m.in. Jeziorko Czerniakowskie, Las Bielański czy Las Natoliński.

Szczególnie istotna jest ochrona terenów nadrzecznych, stawów czy jeziorek. – Im więcej wody, tym większa szansa na różnorodność gatunkową roślin, a za nimi zwierząt – przypomina Krzysztof Smolnicki.

ŁĄKI KWIETNE NA RATUNEK PSZCZOŁOM

Ekolodzy podkreślają, że gatunki szczególnie istotne dla bioróżnorodności to zapylacze, zwłaszcza pszczołowate. – Zapylacze to nie tylko pszczoła miodna, która nie zapyli wszystkich roślin, ale także pszczoły samotnice, porobnica włochatka, murarka. Owady są ważnym elementem łańcucha życia, a ich znikanie oznacza znikanie roślin, które zapylają. Aż 70 proc. uprawianych przez człowieka gatunków jest zależne od zapylaczy – mówi Smolnicki.

Pszczołowate muszą mieć przestrzeń do życia i miejsca, w których mogą znaleźć pożywienie. Z tego powodu miasta coraz częściej zamiast na trawniki stawiają na łąki kwietne. – Długa trawa, jeśli jej na to pozwolimy, może zamienić się w przepiękną kwietną łąkę, zapobiega także tzw. wyspom ciepła, czyli podwyższonej temperaturze na mocno zabudowanych przestrzeniach miast – mówi Jacek Mól, dyrektor zarządu zieleni miejskiej we Wrocławiu.

– Ograniczenie koszenia, tworzenie łąk kwietnych to inwestycja, która się opłaci naszemu zdrowiu i dobrze wpłynie na kondycję środowiska. Trawniki wydzielają też substancje bakterio- i grzybobójcze, co pozytywnie wpływa na nasze zdrowie. To najtańszy i najbardziej ekologiczny sposób na sprzątanie bałaganu, jaki zrobiliśmy na Ziemi – mówi Sylwia Majcher, dziennikarka i edukatorka ekologiczna.

Na łąki kwietne postawiono m.in. w Szczecinie. – Do każdego z miejsc zostały dobrane odpowiednie nasiona roślin. Wcześniej miejsca zasiewu przeszły badanie gleby określające m.in. zawartość składników mineralnych. Wszystkie nasiona zostały wyprodukowane w Polsce. Zawierają co najmniej 26 różnych gatunków, przeważnie nasiona roślin wieloletnich, m.in. maki, szałwie, dziewanny, kminki, żmijowce czy złocienie – wyjaśnia Andrzej Kuś, rzecznik szczecińskiego urzędu miasta ds. zieleni.

Łąki kwietne obok swoich sklepów postanowiła stworzyć firma Lidl, m.in. przy obiektach sieci w Lublinie, Opolu Lubelskim, Ustroniu Morskim oraz Warszawie.

JAKIE TRAWNIKI SĄ NAJLEPSZE?

Uniwersytet Wrocławski podczas swoich badań szukał odpowiedzi na pytanie, jakie rośliny będą najbardziej odpowiednie przy tworzeniu trawników we współczesnych europejskich miastach. Testy przeprowadzano w parku Tysiąclecia i parku Brochowskim. Naukowcy stworzyli mieszankę roślin przeznaczoną specjalnie dla pszczół i innych zapylaczy. – Taki trawnik pięknie kwitnie, dostarcza mnóstwa żeru dzikim zapylaczom. Niestety, tworzy go tylko 15 gatunków roślin, z których wiele jest krótko żyjących, nieodpornych na mrozy i o nieznanej odporności na suszę. Trawnik będzie więc wymagał ciągłego podsiewania – mówi dr Tomasz Szymura z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Powstała też inna mieszanka, złożona z 50-60 gatunków roślin typowych dla Europy Środkowej. – Są to rośliny świetnie przystosowane do naszych warunków klimatycznych, odporne na jedno-dwa koszenia w ciągu roku. Nie wyglądają spektakularnie, ale potrafią dostarczać pożywienia zapylaczom w ciągu całego sezonu wegetacyjnego – przekonuje dr Szymura.

CZY OGRÓDKI DZIAŁKOWE TO ZIELONE ENKLAWY?

Działkowcy przekonują, że ich ogrody są zielonymi enklawami w centrach miast. Krzysztof Smolnicki ma jednak wątpliwości. – Część tych ogrodów jest intensywnie używana, stosowane są w nich opryski i inne środki ochrony roślin. Często też działki są zamkniętymi terenami, gdzie mamy do czynienia z postępującą betonozą. Powinniśmy się zastanowić nad ogrodami permakulturowymi, czyli takimi, w których ingerencja człowieka jest ograniczona do absolutnego, niezbędnego minimum. Takie miejsca byłyby cenne dla bioróżnorodności.

Polski Związek Działkowców już w 2020 roku przyjął specjalne zasady dotyczące bioróżnorodności w ogródkach działkowych. „Zalecane jest zbudowanie kompostownika, prowadzenie upraw wielogatunkowych, stosowanie rodzimych gatunków uprawnych, rezygnacja z chemicznych środków ochrony roślin, zakładanie budek lęgowych czy karmników dla ptaków oraz domków i ekohoteli dla owadów i pożytecznych ssaków. Utrzymaniu bioróżnorodności na działce sprzyja również uprawa roślin miododajnych, zakładanie łąk kwietnych zamiast trawnika oraz stosowanie upraw współrzędnych i płodozmianu” – czytamy w uchwale działkowców z Poznania.

 A MOŻE MIEJSKA EKOPARTYZANTKA?

Niektórzy chcą poprawiać bioróżnorodność na własną rękę. Nurt ekopartyzancki rozpoczęli m.in. wrocławscy ekorebelianci, którzy ponad 10 lat temu sadzili drzewa bez pozwolenia władz miejskich. Działali w żółtych kominiarkach, nie pokazywali swoich twarzy. Najsłynniejszym przypadkiem ekopartyzantki było „rozpłytowanie”, do którego doszło dwa lata temu w Warszawie na ul. Stalowej. Mieszkańcy Pragi z pomocą miejskich aktywistów bez zezwolenia zerwali płyty chodnikowe i posadzili rośliny. Jak przekonywali, chcieli w ten sposób ośmielić miejskich urzędników do działania.

– Żeby zapewnić finansowanie dla tych zmian, zgłosiliśmy do budżetu obywatelskiego projekt Zielona Stalowa. Niestety, nie został dopuszczony do głosowania. A my, jako jego autorzy, nie zgodziliśmy się na absurdalne zmiany zaproponowane przez weryfikujących projekt urzędników, którzy twierdzili, że nie da się „rozpłytować” chodników w ciągu roku budżetowego – wyjaśniał powody akcji radny osiedlowy Grzegorz Walkiewicz.

 źródło: Gazeta Wyborcza 

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.