Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Wydarzenia

Łódzcy działkowcy będą dalej walczyć o ocalenie ogrodu - 08.03.2017

 „Łodzianie zdecydowali”, „Mieszkańcy chcą likwidacji ogrodów” krzyczą nagłówki łódzkich gazet. Prezydent Łodzi odtrąbiła zwycięstwo, bowiem wyniki ogłoszonego przez nią głosowania ws. budowy plaży i parku w miejscu ogrodów wskazują, iż 66% głosujących woli leżaki niż zieleń. Media jednak przemilczają najważniejsze aspekty tej sprawy, które pokazują, iż de facto głosowanie to zakończyło się całkowita klapą. Bój wciąż trwa, bowiem PZD i działkowcy nie składają broni i wciąż walczą o ocalenie ROD.

Okazuje się, że zainteresowanie głosowaniem zarządzonym przez prezydent Łodzi było znikome i wzięło w nim udział zaledwie 1,3% mieszkańców miasta. Wg danych GUS na 2016 rok, prawo wyrażenia swojej opinii w tej sprawie przysługiwało 603 445 mieszkańcom Łodzi. Tymczasem w głosowaniu udział wzięło niewiele ponad 8500 osób. Czy zatem rzeczywiście władze Łodzi mogą mówić o jakimkolwiek zwycięstwie, gdy swoją opinię wyraził raptem jeden procent mieszkańców miasta? Tak ważne decyzje, jak te dotyczące planu zagospodarowania przestrzennego nie mogą i nie powinny być podejmowane w oparciu o wolę garstki mieszkańców. To zwyczajna kpina z 99% Łodzian i działkowców, których miasto chce za wszelką cenę wyrugać z ogrodów działkowych na Księżym Młynie.

Czy głosujący naprawdę wiedzieli za czym głosują?

 Informacja o tym, jak dużą plaże zaplanowano, jest dość skrzętnie ukrywana i próżno znaleźć ją w mediach. Wiedzą o tym jedynie zainteresowani działkowcy i PZD, który skrupulatnie przygląda się planom władz Łodzi. Likwidacja ogrodu dla mikroskopijnej plaży – takie są realia. Urzędnicy zaplanowali bowiem plażę o długości 10 metrów i szerokości 3 metrów, co oznacza, że zmieści się na niej nie więcej niż 10 leżaków. Większe bywają piaskownice dla dzieci, niż reklamowana pod wielkimi hasłami mikroskopijna plaża. Niestety, dla tej pseudo plaży miasto chce zlikwidować 125 działek, wypłacić miliony złotych odszkodowania działkowcom i wydać kolejne miliony na usypanie plaży. Działkowcy zapowiadają, że broni  nie zamierzają składać i będą walczyć o rozwiązanie kompromisowe, które miastu pozwoli wykorzystać ten teren nie niszcząc przy tym ogrodów. To jest możliwe, ale potrzeba do tego kompromisu, a na ten nie chce na razie zgodzić się prezydent Łodzi. Wariant, za którym optują łódzcy działkowcy byłby rozwiązaniem salomonowym, ale jak widać jest on nie w smak łódzkiej władzy. Zakłada on bowiem pozostawienie działek i zagospodarowanie nadbrzeża stawu w oparciu o złożony do budżetu obywatelskiego projekt działkowców z ROD Księży Młyn. Projekt ten zakłada wybudowanie mola, które przebiegając przez środek jeziora, łączyłoby oba brzegi stawu. Ponadto w projekcie tym zaplanowano wysepki dla kaczek, plac zabaw, alejki spacerowe, tereny rekreacji, stoliki do gry w warcaby i rowery wodne. Pisaliśmy już o tym w artkule opublikowanym na stronie KR PZD:Władze Łodzi chcą zbudować mikroskopijną plażę i park kosztem ogrodu działkowego„ (link).

Miasto utrudniało głosowanie?

Tak skromny udział mieszkańców miasta w głosowaniu ma swoje przyczyny, a wina leży po stornie władz Łodzi. Ustanowiono bowiem tylko jeden punkt w mieście, gdzie można było odebrać karty i to w zupełnie innej dzielnicy, której nie dotyczą planowane inwestycje. Każdy, kto nie posługuje się Internetem i komputerem, a tutaj mieści się spore grono działkowców, miał zwyczajnie utrudnioną możliwość głosowania. Niezrozumiałe jest działanie władz miasta, bowiem wystarczyło udostępnić karty do głosowania we wszystkich centrach komunikowania się z mieszkańcami, których w Łodzi jest 5 – po jednym w każdej dzielnicy. Na efekt takich działań jest oczywisty -  zagłosowała garstka osób, które potrafiły poradzić sobie z głosowaniem poprzez internet. Trudno jednak oczekiwać, by 1,3% mieszkańców miasta decydował za ponad pół miliona mieszkańców. Nie wiadomo nawet, czy głosujący to mieszkańcy tej dzielnicy, czy może obrzeży miasta i nigdy nawet z tego parku nie skorzystają. Kart bowiem nie weryfikowano w żaden sposób, nie wiadomo nawet czy głosy nie powtarzały się w głosowaniu internetowym i na kartach. Badania zrealizowane na podstawie opinii 8500 osób jest zwyczajnie niewiarygodne, a wykorzystywanie przez władze Łodzi faktu, że 1,2 % Łodzian zdecydowało o likwidacji ogrodu działkowego po to, by zrealizować własne zamiary i plany, które będą kosztowały miasto majątek, byłoby zwyczajnym populizmem. Wszystko wskazuje jednak na to, że władzom nie przeszkadza nieudane głosowanie, bo liczy się nie to, że tak niewielu ludzi wzięło w nim udział, ale wynik samego głosowania. Prawdopodobnie nawet gdyby zagłosowało zaledwie 100 osób, to miasto twierdziłoby, że „Łodzianie zdecydowali”, bo jest to zgodne z ich zamiarami i usilnymi dążeniami likwidacji ogrodu. Niejasności w tej sprawie jest naprawdę dużo. Okazuje się bowiem, że władze Łodzi stosowały tę formę komunikacji z mieszkańcami poprzez głosowanie do błahych zapytań, często dotyczących spraw społecznych, ale nigdy dotąd nie dotyczyły one spraw tak istotnych dla miasta, jak sprawa miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Co więcej, skoro chodzi o plany dotyczące konkretnej dzielnicy to dlaczego nie ma wyników wskazujących, ile spośród tych osób, które głosowały będzie on dotyczył? Wszak mieszkańcom odległych dzielnic istnienie ogrodu, czy parku może być zwyczajnie obojętne, bo nigdy z niego nie korzystali i nie skorzystają.

Do celu po trupach

Wszystkie te niuanse wskazują, że władze Łodzi chcą zrealizować swoje zamiary po trupach. A na to zgody działkowców i PZD nie będzie. To wciąż bój, który skończony nie jest. Działkowcy mają szanse zyskać sprzymierzeńca, bowiem Muzeum Pałac Herbsta, które znajduje się w sąsiedztwie ogrodów, także jest przeciwne budowie plaży w tym miejscu. Dlaczego więc władze Łodzi tak upierają się przy swojej koncepcji likwidacji ogrodu? Na to pytanie będą próbowali uzyskać odpowiedź działacze OZ PZD w Łodzi wraz z działkowcami podczas planowanego spotkania z prezydentem miasta. Oby udało się dojść do porozumienia. Jeśli nie, pozostaje jeszcze uchwała obywatelska. Jak pokazali działkowcy z Lublina, którym udało się obronić 4 ogrody przed zmianą ich w park, warto walczyć do końca, a nawet najbardziej zaawansowane plany i zamiary można zmienić, gdy jest wola z obu stron.

AH

 

 

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.