Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Szukaj

"Era Gazeta Wyborczej dobiega końca" - 07.12.2016

Kryptoreklama

 

 Kilka dni temu znajomy przekazał mi tekst artykułu Marcina Wójcika „Ruch oporu na działkach” zamieszczonego w Magazynie Reporterów Duży Format – dodatku do Gazety Wyborczej z dnia 21.11.2016r.

 Niegdyś bardzo poczytne i wiarygodne źródło informacji regularnie nabywałem chwaląc w niebogłosy dziennikarzy „GW” za to, że w sposób bardzo profesjonalny i odpowiedzialny wyrażają swoje opinie w oparciu o wiarygodne źródła informacji.

Gdy stwierdziłem, że „duży format” informacji i warsztatu dziennikarskiego przeszedł nieodwołalnie do lamusa, a nakład spadł do miernych ilości , zrezygnowałem  z zakupu ku uciesze kasy rencisty i małżonki udowadniając Jej uzyskanie oszczędności w wyniku likwidacji tzw. rezerw prostych. Łatwiej mi to poszło jak z papierosami.

 Już tytuł artykułu – to profanacja historii ruchu oporu w Polsce. Jak porównać wyłączenie się ze struktur kilkunastu ogrodów działkowych w kraju do zakresu i znaczenia powstań narodowych w okresie zaborów, w czasie okupacji , czy do ruchu solidarnościowego.

Mój ojciec „odganiał” w czasie wojny banderowców od zamiaru spalenia i rabunku rodzinnej polskiej wsi, wuj był uczestnikiem jedyngo nieudanego zamachu na gubernatora Hansa Franka. Tacy jak ja muszą reagować na dewaluowanie pojęć narodowych i bezzasadne ich wykorzystywanie.

 

Artykuł zaczyna się ostro od płonących samochodów i altanek, śmierć grozi ze strony zakapturzonych działkowiczów. Ostro! Jak na gangsterskich filmach lub o sycylijskiej mafii, czy Camorrze.

Jakiego koloru noszą  kaptury ”bojownicy ogrodów”. Czarne, brązowe i białe są od wieków zajęte przez mnichów. Ponadto białe to Ku-Klux-Klan. Szkoda, że czerwone są zajęte przez członków Czerwonego Bractwa – katolickiej sekty samobiczowników.

 I kto za tym stoi ?

Redaktor M. Wójcik ujawnia – to oczywista oczywistość, że Capo di tutti capi to  prezes prezesów, który swoich żołnierzy koszaruje w hotelu Lord. Tam dowożeni taksówkami prezesi zasiadają do suto zastawionego stołu spożywając z Ojcem Chrzestnym posiłek.  Następnie wszyscy razem i osobno rzekomo przyjmują od niego ordynarną słowną chłostę przy niekrytej przyjemności Papy.   Możliwe, że autor zna pijackie balangi Józefa Stalina, który właśnie najpierw członków biura politycznego kazał przywozić do swojej daczy, tam obficie karmił i kazał popijać, a później ich ordynarnie rugał i obśmiewał. Jednemu Nikicie kazał zatańczyć kazaczoka. Nasz Papcio jest chyba łagodniejszy od cytowanych wyżej, ponieważ źródła nie podają, czy każe tańcować swoim podwładnym. Kończąc ten wątek i gwoli uzupełnienia podam, że łotrzyk Nikita – jako jedyny przeżył czystki personalne.

 A więc mamy ruch oporu, ogień i dym z płonących samochodów i altanek, nie oznakowanych kolorem zakapturzonych działkowiczów, którzy leją czym popadnie jak kibole – przyszłość obrony narodowej, ekstra lokale , hotel Lord i taksówki.

Szkoda, że nie ” Sowa i przyjaciele”- bo bez mikrofonów. Oczywiście prezes prezesów i Jego żołnierze płacą kartami zasilanymi składkami członkowskimi PZD przejadając , przepijając i w hotelowym barłogu sprzeniewierzając pieniądze działkowiczów. Na koniec od 30 – tu lat założyciel i szef tej mafii – znaczy się sadysta.

 

Nie znający realiów funkcjonowania ogrodów działkowych już wie, że Polski Związek Działkowców cechuje nie mnisza dobroć, lecz kapturza przemoc, istnieje realna  utrata majątku, zdrowia lub nawet życia, mafijny system zarządzania prowadzony przez sadystę i masochizm żołnierzy Capo, którzy z uwielbieniem poddają się chłoście wodza. „Sodomia i Gomoria” – jak mawiają.

 I to już trwa ponad sto dwadzieścia lat przy akceptacji zaborców, prymasów, sanacji, okupantów, komuny i III RP.

 Pan redaktor udał się na głęboką prowincję, czyli do warszawskich i podwarszawskich ogrodów. Nie będę pisał o tym co sądzi cała Polska o „warszawce” i „mazawszu”. Czy udał się do Poznania, Brzegu i Chorzowa – nie wiemy. Możliwe, że bezwiednie wykorzystał tylko jedno ze źródeł – listy. Może nawiązał kontakt telefoniczny z organizatorami stowarzyszeń ogrodowych.

Wiedza autora jak i informatorów poraża. Dwa źródła podały, że prezes i inni z jego otoczenia wystawili faktury za wykonane prace.

Wiadomo nawet przeciętnie kompetentnym, że prezesi i członkowie zarządów ROD nie prowadzą działalności gospodarczej, nie posiadają NIP-u, REGON-u – tak więc nie mogą wystawiać faktur VAT, ponieważ  nie są w sensie prawa podmiotem gospodarczym.

Z relacji terenowych wynika, że organy statutowe PZD wywiązują się należycie ze swoich społecznych obowiązków, a sprawy ujęte w niniejszym artykule zostały uprzednio rozpoznane przez okręgowe komisje rewizyjne, krajowy i okręgowe zarządy. Sprawy wniesione do prokuratury zostały umorzone, a wycenę wartości działek przez rzeczoznawcę w jednym z ogrodów warszawskich nie można łączyć z aferą gruntową w warszawskim ratuszu.

Wypowiedzi informatorów porażają niewiedzą. Dobrze, że osoby o tak symbolicznym zasobie wiedzy i doświadczenia nie są dopuszczane przez członków ROD do pełnienia funkcji społecznych w zarządach ich ogrodów. Jak można wypowiadać się publicznie na temat demokratycznych metod działalności PZD, kiedy ma się za złe, że wszystkie decyzje muszą uzyskać akceptację większości członków PZD, m.in. w sprawie utworzenia odrębnego stowarzyszenia ogrodowego. Obowiązuje u nas kapitalna zasada demokracji – większość. Wyboru władz wszystkich szczebli dokonują członkowie PZD lub ich delegaci na konferencje wyższego szczebla. Wszystkie uchwały w sprawie ogrodu, okręgu

lub szczebla krajowego muszą uzyskać większościową akceptację wyrażoną przez właściwe gremium.

Zarzut wieloletniego sprawowania funkcji przez niektórych działaczy nie wynika z możliwości uzyskiwania wysokich apanaży, lecz z braku chętnych do przejęcia sprawowania tych funkcji przez innych działkowców. Działkowcy w swojej masie przychodzą na  działki po to, aby odpocząć, wykonać niezbędne prace, a nie zajmować się społecznie wykonywaniem licznych obowiązków społecznie.

W moim ogrodzie poprzedni prezes funkcję sprawował 25 lat. Przez wiele lat prosił żeby ktoś go zastąpił.

Wielka szkoda, ze autor niniejszego artykułu nie zdobył się na rozmowy z przedstawicielami blisko milionowej rzeszy działkowców skupionych w Polskim Związku Działkowców, którzy nie zamierzają wystąpić ze struktur PZD z uwagi na doświadczenie jakim są obdarzani od roku 2006, czyli od kiedy lobby deweloperskie znalazło swoich przedstawicieli w parlamencie i kolejnych rządach oraz mediach popierających Platformę Obywatelską i pod pretekstem potrzeby rozwalenia rzekomo ostatniego bastionu komunizmu w Polsce dobrać się do terenów i przeznaczyć je pod inwestycje.

Pieniądze na kampanie wyborcze przekazano rewanżu nie ma. Na szczęście takiej władzy też. Wstyd ponieważ dotychczas udało się wyodrębnić ze struktur PZD zaledwie kilkanaście ogrodów w kraju. Jestem ciekaw, kto będzie reprezentował ich interesy na szczeblu centralnym i regionalnym. Gazeta Wyborcza i Anita Gargas z TVP ? Przede wszystkim rozwalić a później niech się dzieje co chce.

To żałosny efekt realizacji pierwszego etapu. Obecnie podpuszcza się działkowców do tworzenia odrębnych struktur w zamian za uwłaszczenie działek, czyli bezpłatnego przejęcia gruntów należących do terytorialnie właściwego samorządu lokalnego (etap drugi), a następnie wykupu przez deweloperów (etap trzeci). Niestety w realizacji tej koncepcji grzebią też niektórzy z PIS.

To lobby ma doświadczenie w przejmowaniu gruntów – o czym inne media informują. Nie wszystkie prokuratura umarza. Nas działkowców chcą wciągnąć  w proces wyłuskiwania gruntów z zasobu poszczególnych miast. Mocne i ponętne, ponieważ powszechnie wiadomo jak „dzielony” był i jest wspólny majątek Polaków. Tylko frajer nie bierze.

Nasze doświadczenie potwierdza, że jedynie zasada „razem mocni” pozwala w utrzymaniu dotychczasowego status quo ogrodów działkowych w Polsce  bez uczestnictwa w brudnym procederze uwłaszczania dobra wspólnego.

Zapewne autor artykułu przebywa w środowisku, w którym na osoby pełniące funkcje społeczne patrzy się jak na resztki z ery dinozaurów. W Jego otoczeniu nie ma nic za darmo a społecznicy to frajerzy i chorzy przedstawiciele minionej epoki,

którzy nie biorą sutych diet za posiedzenia Zarządu, uczestnictwo w naradach  – tak jak to robili i za ile robili przedstawiciele politycznej elity w radach nadzorczych spółek skarbu państwa i innych. Nic za darmo ale często bez elementarnych kompetencji.

Powszechnie w spółkach, w tym skarbu państwa organizuje się w eleganckich lokalach i ośrodkach ekskluzywne tzw. spotkania integracyjne. W spotkaniach uczestniczą Ci, którzy za swoją posadę otrzymują bardzo wysokie uposażenie i jeszcze zajadają wyszukane posiłki, zapijają drogimi napitkami i barłożą się w eleganckich łożach – za nasze pieniądze.

Polski Związek Działkowców utrzymuje swoje struktury jedynie ze składek swoich członków – czy taka struktura może się podobać. Oczywiście nie.

Wynajęcie na narady, posiłek i nocleg  hotelu Lord, w którym koszt wynajmu jest  tańszy jak w innych hotelach o mniej dostojnych nazwach w Warszawie nie może być zarzutem adresowanym w kierunku władz krajowych. Czy Krajowy Zarząd PZD nie może za nasze związkowe pieniądze, tak jak m.in. NSZZ ”Solidarność”, zaprosić i w ten sposób uhonorować społecznych działaczy z terenu dając im satysfakcję oraz podziękować  za społeczną harówę ?

 

Obecny rząd jak i większość parlamentarna usilnie pracuje na tym jak przejąć kontrolę nad organizacjami pozarządowymi. Stanowisko w tej sprawie Gazety Wyborczej nie jest znane – co nie oznacza, że go nie ma.

W polityce i dyplomacji brak stanowiska to też stanowisko.

Jak dotychczas głos zabrali z tego sektora Ci, którzy za dotacje państwowe i samorządowe pobierają należne ich zdaniem apanaże. Powszechnie wiadomo z jakich kręgów politycznych wywodzą się ci „działacze”. Przy tej okazji oberwie cała rzesza społeczników z wielu organizacji oraz woluntariuszy. Szkoda, że społecznikowska pasja pójdzie w zapomnienie i stanie się podręcznikowym archaizmem z minionych epok. 

Zawiadomienie, że „ w sobotę 26 listopada do Poznania przyjadą oburzeni działkowicze” jest niczym innym jak tylko kryptoreklamą.

Era Gazeta Wyborczej dobiega końca. Era oraz idea Polskiego Związku Działkowców  i Jego członków – NIE! Mamy silne struktury z kompetentnym zapleczem obsługi prawnej oraz oczywiście zaprawionych w bojach od roku 2006 zdeterminowanych społecznych działaczy. Damy radę.

 Korzystając z okazji przesyłam wszystkim członkom naszego Związku głębokie ukłony należne za społecznikowską pasję połączoną ze zdrowym i pożytecznym sposobem spędzania wolnego czasu na wolnym powietrzu – co gwarantuje nam trzeźwą ocenę rzeczywistości w przeciwieństwie tych, którzy naszą Ojczyznę widzą przez okna zacisznych gabinetów i knując co by tu jeszcze spieprzyć lub zapieprzyć.

Szczęśliwego  Roku 2017.

                                                                             Jan Zelek, członek PZD w Zielonej Górze

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.