Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Wydarzenia

Tryumf sprawiedliwości. Upadek ikony walki z PZD - 06.12.2016

Ireneusz Jarząbek otrzymał karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres 3 lat próby za fizyczny atak na przedstawicieli zarządu komisarycznego ROD „Kwitnąca Dolina”. W końcu, po 9 latach nękania przez pana Jarząbka członkowie Zarządu mogą poczuć się usatysfakcjonowani, choć straty fizyczne i moralne, jakie ponieśli z pewnością nie da się zadośćuczynić tak łatwo. Lecz „Temida choć nie rychliwa, to bywa sprawiedliwa”.

Historia  Ireneusza Jarząbka, choć może z lekka przebrzmiała, to wciąż kołem się toczy. Trudno zliczyć ilość spraw sądowych, jakie toczyły się przeciwko niemu przed sądem. To przykład, jak buta i arogancja wobec prawa prowadzi ludzi na same dno. Ireneusz Jarząbek bowiem nie tylko pobudował na swojej działce ponadnormatywny dom, w którym od lat mieszka wraz z całą rodziną, ale też jako prezes ogrodu dopuścił się nadużyć przy inwestycji wodociągowej w ogrodzie, a także fizycznie zaatakował przedstawicieli Zarządu Komisarycznego w ROD „Kwitnąca Dolina”. W listopadzie przed Sądem Okręgowym XVII Wydział Karny w Poznaniu (Syg. akt XVII Ka 565/16 z dn. 9.11.2016r.) zapadło orzeczenie, w którym sędziowie podtrzymali wyrok Sądu Rejonowego w Poznaniu z 8 grudnia 2015 roku (w sprawie Syg. VI K37/15).

A było tak…

Dla przypomnienia Ireneusz Jarząbek swoją prywatną wojnę z PZD rozpoczął tuż po tym, kiedy wyszło na jaw, że działa na pograniczu, a wręcz wbrew prawu. Będąc jeszcze prezesem „Kwitnącej Doliny” dopuścił się nadużyć przy inwestycji  wodociągowej, w konsekwencji czego  został odwołany z funkcji członka i prezesa zarządu. Wówczas to okazało się, że Jarząbek ogród ten traktował jak swój prywatny folwark. Nie tylko nie uznał decyzji o odwołaniu go z pełnionej funkcji, ale też odmówił wydania dokumentacji i majątku ogrodu, którym zarządzał. Na jaw wyszło także, że pobudował sobie na działce nie altanę, lecz jednorodzinny dom o powierzchni ok. 60 metrów kw., podczas gdy ustawa o ROD dopuszczała wówczas zaledwie 25 metr. kw. w mieście.

Podjęto działania

Związek nie mógł tolerować takiego bezprawia, ani nie mógł uznać tak bezpardonowych działań, które uderzały nie tylko w cały ogród, ale także, jak to zazwyczaj w jednostkowych sprawach bywa – kładły się cieniem na wizerunek całej organizacji. Jarząbek został  pozbawiony członkostwa zwyczajnego PZD oraz prawa użytkowania działki. Zwyczajowo decyzji tych nie uznał i działki nie opuścił, a ten stan rzeczy trwa do dnia dzisiejszego. W zbudowanej „samowoli budowlanej”  Jarząbek zamieszkał ze swoją 4-osobową rodziną. Legalność jego budowy badał Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego i w 2009 roku uznał budynek stojący na działce za samowolę budowlaną. Potwierdził to wydanym w 2012 r.  wyrokiem Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu, który nakazał rozbiórkę samowoli. Także Naczelny Sąd Administracyjny wydał w 2014 roku wyrok nakazujący doprowadzenie budowli do stanu zgodnego z przepisami w tym zakresie. Jednak Ireneusz Jarząbek nie zechciał dotychczas przyjąć do wiadomości, że nie stoi ponad prawem i nie tylko wyroków sądowych nie wykonał, ale wciąż toczy walkę, która wszak z góry skazana jest na niepowodzenie.  Nikt bowiem nie stoi ponad prawem, choć Ireneusz Jarząbek ewidentnie chce się o tym przekonać osobiście.  Odwołał się więc od wyroku NSA do… Powiatowego i Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Poznaniu, co w rzeczy samej jest absurdalne. Od wyroków i decyzji sądów możemy odwołać się, czyli ujmując jeżykiem prawniczym –zaskarżyć, jedynie do organu wyższej instancji, a takim z pewnością nie jest nadzór budowlany.

Walka z PZD

Niechlubnych przykładów negatywnych zachowań Jarząbka nie brakuje. Lista jego nadużyć prawa zdaje się nie mieć końca. Dość wytrwale i zajadle walczył on o zapisy nowej ustawy o ROD. Jego obecność podczas posiedzeń podkomisji ds. ogrodów działkowych i w Sejmie nie na wiele się zdała, gdyż najważniejszy z jego postulatów – ustawowy zapis pozwalający na zwiększenie powierzchni altan do rozmiarów budynków mieszkalnych – nie zyskał ani wsparcia ani poparcia, które pozwoliłoby taki zapis wprowadzić. Jarząbek  postanowił ratunku szukać w CBA, forsując oszczerstwo jakoby milion zebranych podpisów pod projektem obywatelskim było wynikiem manipulacji i celowego wprowadzenia działkowców w błąd. Uważa on bowiem, że działkowcy są analfabetami, którzy podpisują się w ciemno, wpisują swoje poufne dane osobowe bez głębszych refleksji, czy choćby sprawdzenia pod czym się podpisują. Nie dziwi więc chyba fakt, że to szaleństwo zaszło jeszcze dalej.

Oby rozstrzygnięcie procesu karnego, w którym Ireneusz Jarząbek został ukarany za groźby karalne pozbawienia życia oraz pobicie dwóch osób, w tym starszej i schorowanej kobiety, było nauczką dla niego, że za każdy czyn trzeba w końcu ponieść konsekwencje.  

Sprawa Jarząbka pokazuje jednak, że ludzie, którzy dziś walczą z PZD, to osoby bezwzględne, cyniczne i pozbawione moralności i zahamowań. Nie tylko łamią prawo, ale i przez lata czynią wszystko, by ominęła ich ręka sprawiedliwości, a przy tym są w stanie nawet fizycznie skrzywdzić drugiego człowieka, by osiągnąć swój cel. Warto  wiedzieć z kim mamy do czynienia.

 

 

 

Agnieszka Hrynkiewicz

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.