Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Wydarzenia

Najlepszy z najlepszych w 2016 r. - 08.11.2016

Tak krótko określić można by rodzinny ogród działkowy „Tulipan” w Zabrzu. Ogród jest wyjątkowy nie tylko z powodu wzorowego zagospodarowania i prowadzenia, ale przede wszystkim podejmowanych tu inicjatyw i ogromnego zaangażowania ludzi z nim związanych.

W tym roku ROD „Tulipan” w Zabrzu uzyskał zaszczytny tytuł „Najlepszy Rodzinny Ogród Działkowy Roku 2016” w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Krajową Radę Polskiego Związku Działkowców. Ponadto dwie rodziny z „Tulipana” zostały laureatami konkursów na „Wzorową Działkę Roku 2016” oraz „Wzorową Altanę”.

Stanisław Trzcieliński – prezes ROD „Tulipan”

Konkurs

Krajowa Rada PZD od wielu już lat organizuje konkurs „Rodzinny Ogród Działkowy Roku”. Zgłoszone przez OZ PZD ogrody muszą spełniać określone odpowiednią uchwałą prezydium KR PZD wymogi, a następnie zostać wysoko ocenione przez odwiedzającą je komisję konkursową. Ten spośród laureatów konkursu, który zostanie najwyżej oceniony, zyskuje zaszczytny tytuł „Najlepszy Ogród Działkowy Roku 2016”. Nagrodą jest prestiż, puchar prezesa PZD, dyplom, pamiątkowa tablica okolicznościowa oraz nagroda pieniężna w wysokości 5 tys. zł. Tradycją jest też to, że centralne dożynki organizowane są w mieście zwycięskiego ogrodu.

Z tego powodu Krajowe Dni Działkowca, połączone w tym roku z obchodami jubileuszu 35-lecia Polskiego Związku Działkowców, świętowano w Zabrzu. Na uroczystości ROD „Tulipan” odebrał z rąk prezesa Związku Eugeniusza Kondrackiego zaszczytny tytuł zwycięzcy konkursu oraz nagrody. Prezes Kondracki odwiedził też ogród, spotkał się z zarządem i działkowcami, a także, wraz z władzami miasta, uroczyście otworzył plac zabaw, zrealizowany w ramach budżetu partycypacyjnego.

O ogrodzie

„Tulipan” to jeden z 34 zabrzańskich ogrodów działkowych. Położony na skraju osiedla Helenka, jest malowniczo wtopiony w przyrodę – z trzech stron otacza go las. Ogród jest pochylony na południe, w stronę potoku Rokitnickiego. To dzięki temu sami działkowcy mówią, że nie muszą jechać w góry, aby poczuć się tak blisko natury – tu jest wszystko czego potrzeba i to na miejscu!

Ogród powstał 31 lat temu na ponad 17 ha. Działki, w większości 300-metrowe, ma tu 436 rodzin. W swojej historii ogród kilkakrotnie zyskiwał poczesne miejsca w konkursach organizowanych przez PZD oraz Urząd Miasta („Zielone Zabrze”), a w ubiegłym roku został najlepszym ogrodem na Śląsku, w tym roku – w Polsce. Od 6 lat ogród jest dla wszystkich otwarty, całą dobę. Złodziejstwo? Mniejsze, niż wtedy gdy był zamknięty – wyjaśnia prezes ogrodu Stanisław Trzcieliński. Do tego mamy w niektórych miejscach monitoring i oświetlenie. Z ogrodu korzysta wielu mieszkańców, szczególnie chętnie przychodzą tu matki z dziećmi – na plac zabaw i spacery z wózkami. Jest cisza, spokój, świeże powietrze. Dużo osób tu biega lub trenuje chodzenie z kijkami, co jest szczególnie przyjemne ponieważ wszystkie alejki w ogrodzie porasta bujna murawa.

Ogród intensywnie współpracuje z władzami samorządowymi i innymi instytucjami, organizując z rozmachem liczne imprezy plenerowe. Jest to możliwe dzięki posiadaniu dużego terenu wspólnego z amfiteatrem, gdzie odbywają się festyny, koncerty, pikniki. Kalendarz ogrodowy, od kilku już lat, obejmuje 4 duże imprezy, gromadzące po kilkaset uczestników. Jaki jest sekret takiego sukcesu?

Ludzie i dobry przykład

Wszystko co trzeba, zrobili ludzie! – zachwala działkowców prezes ogrodu Stanisław Trzcieliński. – Jestem prezesem od 6 lat. To moja pasja, codziennie spędzam tu 3–4 godziny. Przez te 6 lat zdarzyła się tylko jedna kara regulaminowa, wszystko załatwiamy rozmową, mediacją. Trzeba żyć z ludźmi w zgodzie. Są też nagrody, pochwały i dobry przykład – to najbardziej motywuje do działania, włączania się w różne akcje. Z czasem coraz więcej osób angażuje się, aż przychodzi moment, że wystarczy rzucić hasło i zawsze znajdą się chętni. Tak było np. gdy komuś spaliła się altana i trzeba było pomóc ją odbudować, albo gdy przygotowywano paczki świąteczne dla potrzebujących. Jak ludzie zobaczyli, że w ogrodzie coś się robi, są efekty, jest czysto, odwiedza nas prezydent Zabrza, uznali, że to ma sens i warto w tym uczestniczyć – wyjaśnia prezes. To uda się w każdym ogrodzie, trzeba tylko organizatora – osoby która to „pociągnie”. Trzeba też coś dać ludziom, często wystarczy drobiazg, dyplom, podziękowanie, drobna nagroda. To motywuje na cały kolejny rok.

Razem za mniej można zrobić więcej

Wspólnie pracujemy na rzecz ogrodu – dodaje Gabriela Babel, działkowiczka od 1988 r., przewodnicząca rady dzielnicy, pomysłodawczyni i wykonawczyni wielu ogrodowych przedsięwzięć. Recepta na sukces? Działać wspólnie – w myśl zasady razem za mniej można zrobić więcej – dodaje prezes Trzcieliński. Gdybym wszystko robił sam, niewiele udałoby się zrealizować – może tylko jedną imprezę w roku. A tak, każdy się trochę dołoży i wspólnie można dużo zdziałać – wyjaśnia. To, że ogród zaszedł tak daleko to efekt współdziałania z innymi instytucjami – z radą dzielnicy, urzędem miasta, parafią, wieloma drobnymi przedsiębiorcami. Ktoś da pieniądze na dyplomy, ktoś na kiełbaski, dzielnica też coś dołoży… i tak ziarnko do ziarnka gromadzone są fundusze i środki na całkiem pokaźne przedsięwzięcia. Mamy bardzo dobre relacje z miastem, a prezydent Zabrza Małgorzatę Mańka-Szulik można nazwać prawdziwym przyjacielem działkowców – opowiada prezes Trzcieliński. Przyjeżdża do nas na wszystkie uroczystości, zawsze nas wspiera i pomaga. W tym roku dla ogrodu pozyskano fundusze m.in. z UM Zabrza – na remont muszli koncertowej (10 tys. zł), z budżetu partycypacyjnego UM w Zabrzu – 21 tys. na modernizację placu zabaw, dofinansowanie ze ZSM na budowę zadaszenia grillowego (2 tys.). Proboszcz tutejszej parafii wspiera ogród duchowo i ogłasza w kościele informacje o atrakcjach w „Tulipanie”. Moja rodzina – dodaje p. Gabrysia – maluje dzieciom na festynach twarze, plecie warkoczyki, udostępnia duży dmuchany plac zabaw. Prezes załatwia ze stadniny konie, a potem prowadzi zajęcia. Działkowcy? Nie trzeba ich już za dużo prosić, zawsze pomogą. Szczególnie trzeba docenić naszego gospodarza i gospodynię, bo naprawdę dużo się napracują aby wszystko działało jak trzeba.

Nasza dzielnica, czysta okolica

Sześć lat temu nie było tu tak czysto – wspomina prezes Trzcieliński. Ludzie pytali dlaczego pobliski jar i stawy są takie zaśmiecone – pomyślałem, że to dobry  pomysł na ekologiczną akcję. Skrzyknęliśmy się z Gabrysią i zaczęliśmy sprzątanie. Na początku sami, potem dołączały kolejne osoby. I tak powstał pomysł na akcję „Nasza dzielnica, czysta okolica”. Napisałam projekt, aby uzyskać od miasta jakieś pieniądze np. na worki na śmieci. W akcję sprzątania włączyliśmy szkoły i przedszkola – wspomina p. Gabrysia. Było nas coraz więcej. Akcja w takim wymiarze trwa już od 3 lat, nie jest jednorazowa ­– to całoroczna opieka nad wybranym fragmentem otoczenia ogrodu. Co roku, w maju, na festynie ekologicznym następuje jej podsumowanie. Każda z uczestniczących w niej placówek, np. szkoła, przedszkole, ogród, robi prezentację i opowiada na temat swojego udziału w przedsięwzięciu. Pokazuje jak opiekowała się swoim terenem, jak on wyglądał przed, w trakcie i po sprzątaniu. Jak już jest tak czysto, to nikt nie chce powrotu tych śmieci i każdy sam dba o porządek – dodaje prezes Trzcieliński. Teraz wszystkim się to podoba i każdy czuje się za to odpowiedzialny.

Co roku dodawane są kolejne atrakcje – ekowarsztaty, ekokonkursy, a ostatnio na festyn przyjechało planetarium. Najlepsi otrzymują dyplomy, nagrody, wycieczki (np. do oczyszczalni ścieków). Placówki, które uczestniczą w akcji otrzymują nagrody – książki, eko zabawki – w tym roku zebrano na ten cel aż 6 tys. zł!

Inne imprezy

Kochajmy zwierzęta to motto kolejnego festynu odbywającego się w ogrodzie. Na imprezie zbieramy dary dla podopiecznych schroniska dla zwierząt w Biskupicach, organizujemy liczne konkursy, przyjeżdża policja z psami i pokazuje jak zachowywać się w obecności tych zwierząt, ostatnio byli sokolnicy z sokołami, odbyła się prezentacja płazów… – z entuzjazmem opowiada p. Gabrysia. Największe kolejki są do koników – mnóstwo dzieci chce skorzystać z przejażdżki. Jest też pokaz psich sztuczek i wybór Miss elegancji, gdzie każdy może zaprezentować swojego pupila.

Powitanie lata – to duża impreza organizowana w ogrodzie już od 4 lat. Zawsze odbywa się w pierwszą sobotę wakacji. Dzieci prezentują tu swoje rozliczne umiejętności. Po każdym festynie, od godz. 18.00, jest zabawa taneczna. Na nasze festyny zawsze przychodzi bardzo dużo osób – dodaje prezes.

Ekogranie na tulipanie Zapraszamy tu różne zespoły i dobrze bawimy się do ciemnej nocy – tak podsumowuje imprezę prezes ogrodu.

Oczko w głowie

Jest nim odnowiony plac zabaw, na który uzyskano od miasta znaczące wsparcie w ramach budżetu partycypacyjnego. Prezes Trzcieliński sam napisał projekt, zebrał podpisy i zgłosił w urzędzie miasta. Uroczyste otwarcie inwestycji odbyło się na tegorocznych dożynkach, a imprezę uświetnili prezes PZD Eugeniusz Kondracki i prezydent Zabrza. To właśnie plac zabaw jest najatrakcyjniejszą częścią ogrodu, codziennie licznie odwiedzaną przez dzieci. Plac jest bezpieczny, bo wyposażony w atestowane urządzenia zabawowe oraz bezpieczną gumę czyli podłoże amortyzujące.

 

Poprzez nasze akcje udaje nam się zaszczepić w ludziach zrozumienie dla przyrody – z dumą opowiada prezes ogrodu. Tytuł laureata w ogólnopolskim konkursie pokazuje, że działając razem, wspólnie, można wiele osiągnąć. Nasz sukces wziął się z tego, że chcieliśmy aby było lepiej, celem nie był konkurs, ale zmiana na lepsze – i to nam się udało! Rady dla innych zarządów ogrodów? Ciężka praca, codzienna obecność w ogrodzie i to co najmniej 2–3 godziny, rozmowy z działkowcami i przekonywanie ich do dobrych pomysłów, trzeba żyć z ludźmi w zgodzie. Poza tym u nas każdy ma swój zakres obowiązków i sam pilnuje ich realizacji – wyjaśnia prezes Trzcieliński.

 

Najlepsza działka

Aż trudno uwierzyć, że przed 4 laty była tu sama trawa… Barbara Radajewicz-Bryś i Andrzej Bryś przemienili to miejsce w istną perełkę. Tym bardziej jest to godne podziwu, że nie mieli doświadczenia ogrodniczego, a inspiracje i potrzebną wiedzę czerpali m.in. z „Działkowca”. Wszystko zrobiliśmy tu sami – tak mówią o swojej drodze do sukcesu, jakim jest tytuł laureata w ogólnopolskim konkursie na „Wzorową Działkę”. Sami postawiliśmy altanę, posadziliśmy każdą roślinę, przynieśliśmy każdą deskę i kamień, a ten warzywnik – z dumą pokazuje p. Barbara na efektowne skrzynie – to tegoroczny pomysł, głównie po to, abym nie musiała się schylać. Pomysł na warzywne skrzynie wzięli z „Działkowca”, w tym roku rosła tu m.in. kalarepa i cukinia, które tak obrodziły, że nadwyżki trzeba było rozdawać. Staramy się uprawiać mało, ale różnorodnie. Mamy z tego istną uciechę – dodaje p. Andrzej. Na działce są codziennie.

Mamy dużo roślin owocowych – maliny, jagodę goji, śliwkę, aronię, porzeczki, jabłonki… Robimy z nich też przetwory. Na działce rośnie też młoda grusza kolumnowa, w tym roku miała pierwszy owoc. Czy wie Pani jaka była z tego radość? – ze śmiechem pyta mnie p. Andrzej. Co daje działka? Niebywałą satysfakcję! – od razu odpowiadają. Mieszkamy w bloku, gdzie lato bywa nieznośne. A tu co innego – dookoła lasy, śpiew ptaków, słońce, powiew wiatru, zapach kwiatów… po prostu pięknie! To, że na działce, którą kupili nic nie było, okazało się atutem i pozwoliło rozwinąć skrzydła wyobraźni. Teraz nie wyobrażają sobie życia bez działki. Praca na działce daje też możliwość szybkiego odreagowania stresu – dodaje p. Barbara. Dla gospodarzy ważna jest ekologia, stąd pomysł na gromadzenie deszczówki. Woda z dachu odpływa do dwóch dużych zbiorników, a następnie, w miarę potrzeb, trafia pod rośliny i do oczka. Jest ekologicznie, a przy tym tanio. Pani Barbara sama wykonuje ekohotele dla owadów pożytecznych. To proste – dodaje – wystarczy przyciąć, związać i zawiesić w odpowiednim miejscu trzcinowe wiązki. Na początku na działce był tylko jeden kompostownik, teraz są trzy, dzięki temu nie ma kłopotu z tym co zrobić z resztkami, a pod rośliny trafia najlepszy i najtańszy nawóz ogrodniczy.

Myśmy pracowali, sąsiedzi przechodzili obok, podziwiali, pytali co robimy, podpowiadali jak zrobić lepiej, z czasem sami też korzystali z naszych pomysłów. Jak ktoś ma działkę 30–40 lat to ma olbrzymią wiedzę, więc chętnie korzystaliśmy z ich doświadczenia – wspomina pani Barbara. Na przykład powiesiliśmy budki lęgowe i dziwiliśmy się, że żaden ptak się w nich nie zagnieździł. Dopiero ktoś nam powiedział, że wloty są w złą stroną, przekręciliśmy je i pomogło, zaraz były pisklęta – ze śmiechem dodaje p. Barbara. Wokół oczka wodnego toczy się życie, nasze i licznych zwierząt – ryb, ptaków, ważek, żab… – dodaje pan Andrzej. Gospodarze lubią po pracy przysiąść na ławce, posłuchać szumu spływającej z kaskady wody i patrzeć na rybki, leniwie pływające tuż pod powierzchnią wody. To sama przyjemność – dodaje p. Andrzej. Oczko ma 12 m3, jak je kopałem, to schudłem 7 kg! – ze śmiechem wspomina. Mamy dużą rodzinę, stąd pomysł na zrobienie kilku kącików wypoczynkowych, tak aby każdy mógł znaleźć tu swoje miejsce. Spotykamy się na niedzielnym obiedzie, rozmawiamy, odpoczywamy… to bardzo integruje rodzinę – opowiada p. Barbara. Plany? Działka się zmienia, największy błąd jaki popełniłam to to, że posadziłam rośliny za gęsto. Gdy je sadziłam, były malutkie. Gdy podrosły, okazało się, że jest im ciasno, zagłuszają się, cieniują bądź nie wyglądają dobrze. Więc znów mam pracę… To typowy błąd początkującego – dodaje ze śmiechem. W planach mamy też zakup rozdrabniacza do gałęzi. Zawsze coś trzeba przyciąć, poprawić więc gałęzi i pędów jest dużo na działce.

Małgorzata Majkowska, redakcja „działkowca”

 

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.