Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

Historie z ROD: Działki to prawdziwy raj dla dzieci - 21.08.2015

Coraz więcej młodych ludzi kupuje działki w Rodzinnych Ogrodach Działkowych. – Co roku w naszym ogrodzie kilkadziesiąt działek trafia w ręce nowych właścicieli. Praktycznie wszyscy nowi użytkownicy to młode rodziny, często z dziećmi – mówi prezes największego w Siedlcach ogrodu działkowego ROD „Złote Piaski” Jerzy Pstrągowski. Tę opinię potwierdzają też inni prezesi ogrodów. Dawniej ogrody kojarzone były raczej z wypoczynkiem albo hobby emerytów i rencistów, niż młodych, zabieganych i zapracowanych ludzi. Te postrzeganie ogrodów ewoluuje i zmienia się. Stają się one ciekawą i atrakcyjną ofertą dla młodych, głównie tych, którzy założyli swoje rodziny, mają dzieci. Można więc mówić, że powoli zaczyna się nowy trend. Dlaczego coraz częściej to właśnie młodzi zasiedlają działki?

 Jak szacuje McKinsey Global Institute, w miastach żyje już ponad połowa mieszkańców Ziemi. Ten trend dotknął także Polski, gdzie coraz bardziej zauważalne staje się rozrastanie się miast. To zjawisko ma bezpośredni wpływ na wzrost zainteresowania młodych ogrodami działkowymi. Coraz większe blokowiska, coraz więcej ludzi – nic dziwnego, że młodzi szukają wytchnienia na łonie natury. Działki zyskały więc w ich oczach. Ponadto przestali postrzegać je jako „relikt PRL-u” czy niedostępne enklawy seniorów, jak dotąd próbowały to kreować media, czy niektórzy politycy przeciwni ogrodom działkowym. Powiększające się z roku na rok grono społeczności działkowej, wpłynęło jednak na znaczną zmianę postrzegania ogrodów działkowych wśród całego społeczeństwa.

Okazało się, że marzenie o posiadaniu swojego kawałka ziemi tkwi w wielu ludziach. Pragnienie to jako pierwsi dostrzegli - nie kto inni jak -deweloperzy, którzy coraz częściej oferują młodym mieszkania z własnymi ogródkami. Przypominające wielkością raczej wybieg dla królika czy świnki morskiej ogródki, mają wypełnić tę zauważalną wśród młodych potrzebę posiadania działki, hodowania owoców, warzyw i rekreacji.

(Zielony taras w jednym z nowych osiedli - zdj. ilustracyjne)

Co jednak z tymi, których nie stać na luksus zakupu takiego „apartamentu” z własnym ogródkiem? Poszukują swojego miejsca. Niektórym wystarcza własna grządka z ziołami czy donica z pomidorami na balkonie. Inni wykorzystują skrawki gruntu pod blokami, na podwórkach czy nawet nawet na dachach. Są i tacy, którzy trafiają do rodzinnych ogrodów działkowych. I zakochują się w cudownych ogrodach i swoich działkach, a swoją miłością zarażają kolejnych ludzi.

(Zdj. ilustracyjne, pomidory hodowane na balkonie)

- Od wielu lat marzyło mi się, by mieć swój zielony kącik rekreacyjny – mówi Joanna Cybulska, która w kwietniu kupiła działkę w ROD „Skorupy” w Białymstoku. Bezpośrednim impulsem do działania był dla niej zakup działki przez przyjaciółkę z pracy na początku tego roku. – Pomyślałam sobie, że jeśli jej się udało spełnić marzenie, to mi także musi się udać – mówi Joanna. Rozpoczęła więc intensywne poszukiwania wymarzonej działki. Przeszukiwała portale z ogłoszeniami i natrafiła na bardzo fajną działkę. Niestety zanim zadzwoniła i umówiła się na spotkanie, ktoś ją i uprzedził i „sprzątnął” działkę spod nosa. – Pomyślałam, że to jednak nie taka prosta sprawa i że zainteresowanie musi być naprawdę ogromne – mówi Joanna, którą pierwsze niepowodzenie jedynie jeszcze bardziej zmobilizowało do intensywnych poszukiwań swojego wymarzonego skrawka zieleni. W końcu udało się go znaleźć. Pojechała wraz z mężem i dziećmi ją zobaczyć, i poczuła, że to jest właśnie to miejsce, którego poszukiwała. Cybulscy wiedzieli, że mając troje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne i zmianową pracę w hipermarkecie budowlanym, nie mogą sobie pozwolić na miesiące ciężkiej pracy przy odbudowywaniu działki. Dlatego szukali tylko takiej, którą ktoś szanował i kochał. Właśnie taką udało się im znaleźć. Starsza pani, od której kupili ogródek  dbała o niego do ostatniej chwili.

(Zdj. z prywatnego archiwum p. Cybulskich)

Nie znaczy to jednak wcale, że nie było co robić. – Wiosną mieliśmy morze pięknych kwiatów, ale pomyślałam, że dzieci muszą mieć też frajdę zjadania owoców prosto z krzaczka, zobaczenia jak wyrasta marchewka i jak smakują wyhodowane przez nasze ręce warzywa. Dlatego posadziłam po trochu wszystkiego – mówi ze śmiechem.

Razem z mężem odnowili altankę, mąż zrobił dzieciom piaskownice, a ona sama, bez niczyjej pomocy, zrobiła oczko wodne.  – Podpatrujemy sąsiadów, inne działki i jeśli nam się coś spodoba to robimy to u nas – zdradza. Joanna z przekonaniem mówi, że działka odmieniła życie ich rodziny. Mąż – domator nie lubi wychodzić gdziekolwiek, a o zatłoczonej plaży nad jeziorem nawet nie chce słyszeć. Działka jest ich kompromisem. Joanna nawet nie spodziewała się, jakie z tego wyniknie dobrodziejstwo. – Zanim nie mieliśmy działki, mąż swój wolny czas spędzał często przy komputerze. Teraz sam domaga się tego, że musimy jechać na działkę, bo trawa nam za bardzo urośnie – mówi Cybulska. Największą radość z działki mają jednak przede wszystkim ich dzieci. Córki: 10-letnia Wiktoria i 8-letnia Martynka oraz syn 4-letni Nataniel są działką zachwyceni. Po raz pierwszy w wakacje spędzili tyle czasu na zielonej trawie i powietrzu. Postawili basen z wodą, a mama stara się zabierać dzieciaki na działkę w każdej wolnej chwili. – Najbardziej wzrusza mnie kiedy mój niepełnosprawny synek, który ma autyzm,  przychodzi i domaga się, byśmy pojechali na działkę. To niewiarygodne, ale działka ma na niego wspaniały wpływ. Bardzo się tam uspokaja, wycisza. Widać, że kontakt z naturą jest mu potrzebny, ale też przynosi wiele radości i ukojenia. Obserwowanie owadów, kwiatów, zabawa liśćmi i tarzanie się w trawie. Wszystko go zachwyca – opowiada Joanna.

Po 1,5 miesiąca wakacji ma wiele refleksji na temat działek i kontaktu z naturą, jak choćby ta, że zabawy, które były kiedyś takie oczywiste, dziś są dla dzieci pewnego rodzaju atrakcją.

(Zdj. prywatne archiwum p. Cybulskich)

- Dziewczynki zabierają z nami na działkę swoje koleżanki, które są nią tak samo zachwycone, jak one same – mówi ze zrozumieniem. Sama bowiem też jest zaskoczona tym, jak wiele przyjemności sprawia jej grzebanie się w ziemi i radość z własnych owoców i warzyw. – Przestaliśmy jeździć nad zatłoczone jezioro. Zabieramy leżaki, koce i jeździmy opalać się na działkę – zdradza. Mówi, że czują się tam o wiele lepiej, bo jest kameralnie, mają swój własny basen, trawę i nawet zapach jak na łonie natury. Na działce mają bowiem kilka świerków, które dają cudowny zapach lasu. Cybulscy przyznają, że zakup działki w ROD „Skorupy” w Białymstoku to była jedna z ich najlepszych decyzji, jaką wspólnie podjęli. W głowach wciąż mają nowe pomysły, co tam trzeba kupić, co zasiać, a co zmienić. Działka stała się dla nich po prostu kolejnym członkiem rodziny, o którego trzeba dbać i troszczyć się, jak o pozostałych.

AH

Zdj. przesłane przez p. Cybulskich + ilustracyjne.

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.