Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

Niszcząca siła roszczeń, czyli jak spadkobiercy próbują zlikwidować najpiękniejszy ogród w Polsce - 10.04.2015

„Zalesiany” w Niewodnicy Kościelnej to ogród z ponad trzydziestoletnią tradycją. Zaliczany jest do jednego z najpiękniejszych ogrodów w Polsce, jak i w Europie. Jednak dziś jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Wszystko za sprawą spadkobierców, którzy odzyskali prawa do zajmowanych przez niego terenów. Oferują oni działkowcom ich kupno za astronomiczną kwotę 8,5 milionów złotych!

Ogród „Zalesiany” został założony pod koniec lat 80. przez pracowników naukowych Politechniki Białostockiej i Uniwersytetu Warszawskiego – Filii w Białymstoku. Nowych działkowców czekało jednak sporo pracy. Grunty, które zostały im oddane do użytku przez wójta gminy Turośń Kościelna, były wyrobiskiem żwirowym. Ziemia była rozjeżdżona ciężarówkami i traktorami, dookoła było pełno chaszczy i dołów. Do powierzonego działkowcom terenu nie było także doprowadzonej wody, prądu, ani połączenia autobusowego. Taki widok nie napawał optymizmem podlaskich naukowców i  nie zachęcał ich do zajmowania działek. Przyszli działkowcy podjęli jednak wyzwanie, aby dziką głuszę przemienić w bajeczny ogród.

Perła Podlasia

Zagospodarowanie terenu wymagało od działkowców prawdziwej determinacji. Ogród nie był ogrodzony, więc zwierzęta często niszczyły nasadzenia. Zmiana tego stanu rzeczy zajęła działkowcom kilka lat. Siatka była kupowana na przydział, a słupki odzyskiwano z odpadów składowanych na placach złomu.

Z kolei instalacja wodna została rozprowadzona w ogrodzie dopiero po 5 latach od jego powstania. Działkowcy sami postarali się o pompę i rozprowadzili wodę w ogrodzie. Ponosili oni także wszystkie związane z tym koszty, jednocześnie wykazując się pełną podziwu zaradnością. Od 1979 roku samodzielnie gospodarowali terenem ogrodu, przekształcając go w prawdziwą perłę Podlasia.

W połowie 1988 roku „Zalesiany” dołączyły do Polskiego Związku Działkowców. Od tego momentu wszyscy członkowie Zarządu ROD pracują społecznie. W tym samym roku prezesem ogrodu został docent Zbigniew Hirsz z Wydziału Prawa Filii UW w Białymstoku, który swoją funkcję pełni do dzisiaj.

Niewiele ponad 10 lat po włączeniu ogrodu do struktur PZD został on laureatem krajowego konkursu PZD na najpiękniejszy Pracowniczy Ogród Działkowy. Należy podkreślić, że ROD „Zalesiany” do  dziś pozostaje w czołówce najpiękniejszych i najlepiej zagospodarowanych ogrodów w kraju, ale i w Europie.

Wzorowy  ogród

Z biegiem lat ogród „Zalesiany” rozkwitał. Działkowcy zainwestowali w jego infrastrukturę. Na terenie ogrodu powstał dom działkowca oraz ośrodek rekreacji i sportu, w tym basen, kort tenisowy i boisko. Utworzono także staw. Ponadto wybudowano alejki i oświetlenie sterowane elektronicznie. Na terenie całego ogrodu rozstawiono ławki i stoliki, gdzie wspólnie spotykają się działkowcy, aby wymieniać się ogrodniczymi doświadczeniami. Dziś ogród okala ogrodzenie, wzdłuż którego rośnie szpaler tuj. Do jego terenu prowadzi brama wjazdowa otwierana pilotem. Działkowcy zadbali jednak o komfort wszystkich użytkowników ogrodu, pozostawiając także bramę tradycyjnie otwieraną kluczem.

Ogród „Zalesiany” jest doskonałym przykładem jak działkowcy dzięki swojej kreatywności potrafili przekuć wadę położenia ogrodu w zaletę, tworząc urokliwy zakątek pełen zieleni. Jednocześnie respektując potrzeby wszystkich działkowców.

- To, że tak jest pięknie, że tak dużo jest tutaj drzew, różnych krzewów i pięknych altanek, to jest nasza krwawica – mówi działkowiczka Krystyna Szymborska dla TVP Białystok.

Europa doceniła „Zalesiany”

W czerwcu 1999 roku ogród „Zalesiany” odwiedzili uczestnicy Seminarium Międzynarodowego Biura Ogrodów Działkowych i Rodzinnych z siedzibą w Luksemburgu. Wśród gości byli przedstawiciele ogrodów działkowych z całej Europy, m. in. z Francji, Niemiec, Austrii, Anglii, Holandii, Danii, Luksemburga, Szwecji, Szwajcarii, Belgi, Czech i Słowacji. Zagraniczni goście nie kryli podziwu dla ogrodu.

 „Nie tylko goście zagraniczni, ale i polscy działkowcy zgodnie przyznali, że ogród jest bardzo ładny i jedyny w swoim rodzaju w Polsce. Wasz ogród działkowy swym wyglądem i spełnianymi funkcjami nie ustępuje, a nawet przewyższa ogrody w Europie Zachodniej. Jesteśmy dumni, że mogliśmy ogród „Zalesiany” pokazać działkowcom z 14 – tu państw Europy. Ogród „Zalesiany” godnie reprezentował Polski Związek Działkowców, za co Zarządowi i   wszystkim działkowcom w imieniu Związku i własnym dziękuję” – pisał w liście do działkowców ogrodu Prezes PZD Eugeniusz Kondracki.

Pomocni działkowcy

Działkowcy z ogrodu „Zalesiany” pracują nie tylko dla dobra swojego ogrodu. Aktywnie angażują się także w działalność na rzecz innych, m.in. wspierając budowę okręgowego domu działkowca.

Ponadto „Zalesiany” często były odwiedzane przez sympatyków ogrodnictwa działkowego. Jego gośćmi byli zarówno przedszkolacy, jak i wczasowicze z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Działkowcy na wakacyjny pobyt przyjęli również dzieci z rodzin poszkodowanych podczas powodzi, ale i osoby niepełnosprawne, które chciały odpocząć na łonie natury.

Działkowcy są otwarci na wszystkie osoby, które chcą poznać tajniki rodzinnych ogrodów działkowych. Chętnie angażują się też w działania w strukturach Związku, czego przykładem jest zorganizowanie wojewódzkich obchodów Dnia Działkowca w 2001 roku.

Wieczyste użytkowanie dla PZD

22 grudnia 1999 dla wszystkich użytkowników ROD „Zalesiany” był przełomowy. Polski Związek Działkowców nabył do terenu zajmowanego przez ogród prawo wieczystego użytkowania na okres 99 lat. W konsekwencji PZD został wpisany do księgi wieczystej, a działkowcy mogli być pewni, że zajmują teren w sposób legalny.

Co ważne, przez ten cały czas grunty ogrodu były własnością Skarbu Państwa. Działkowcy otrzymali je od gminy Turośń Kościelna i zagospodarowali od podstaw. Ciężką pracą w miejscu dawnej żwirowni stworzyli malowniczy ogród. Należy podkreślić, że to także wójt gminy zadecydował o przyznaniu działkowcom prawa wieczystego użytkowania do tego terenu. Dodatkowo teren do dzisiaj wpisany jest w planie zagospodarowania przestrzennego jako teren rekreacyjny. Co w takim razie się wydarzyło, że dziś ogród „Zalesiany” stoi przed widmem likwidacji?

Błędna decyzja

Sprawa ma swój początek w 1949 roku. Wtedy na podstawie reformy rolnej wojewoda odebrał ziemie rodzinie Sobocińskich na rzecz państwa. Reforma ta zakładała jednak przejmowanie terenów powyżej 50 ha. Natomiast grunty odebrane rodzinie Sobocińskich zajmują 47 ha. W związku z tym w 2012 roku Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi unieważnił decyzję wojewody białostockiego z 1949 roku o nacjonalizacji tej ziemi. To wystarczyło do zwrotu nieruchomości, do której działkowcy mieli prawo wieczystego użytkowania na 99 lat. Mimo wielu próśb Minister wciąż podtrzymuje swoją decyzję,  gmina umywa ręce, a od działkowców, których ogród zajmuje zaledwie 9 ha i liczy 130 działek, żąda się fortuny.

- Myśmy użytkowali to w majestacie prawa. Nawet nikomu do głowy nie przyszło, że może się coś niepozytywnego wydarzyć. Na dodatek dowiedzieliśmy się, że coś się dzieje już po fakcie, czyli jak byli właściciele odzyskali już ten grunt – mówi dla TVP Białystok Halina Łuczyńska, która posiada działkę w „Zalesianach”.

Żądania spadkobierców

Spadkobiercy, po odzyskaniu przed trzema laty praw do gruntu, domagają się od działkowców opuszczenia terenu ogrodu. Oczywiście przyszykowali dla nich również „korzystną” ofertę kupna gruntów zajmowanych przez ich ogród. 9 ha wycenili na kwotę 8,5 mln zł. To jednak nie wszystko. Lokalne media podają, że rodzina Sobocińskich będzie się także starać o odszkodowania za bezumowne korzystanie z działki. To kolejny milion złotych. Nikt tutaj już nie zadaje pytań o to jak działkowcy nabyli prawo użytkowania terenu i co z nim zrobili przez ostatnie ponad trzydzieści lat. Nikt nie interesuje się jakie ma znaczenie ogród w życiu lokalnej społeczności i dla ochrony przyrody. Dziś liczą się tylko pieniądze i nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za błędne decyzje sprzed lat.

Władze lokalne lekceważą działkowców

Wójt gminy Turośń Kościelna Grzegorz Jakuć, która przekazała działkowcom teren,  nie szuka gruntów zamiennych na urządzenie ogrodu.

- On uważa, że swoje dzieło skończył, a skoro Minister nakazał zwrot gruntu, to on nie widzi potrzeby żeby szykować jakieś tereny zastępcze. Podejście Pana Wójta jest takie trochę niezrozumiałe – mówi Prezes OZ Podlaskiego Andrzej Bojko.

- Nie rozumiem pytania dlaczego ma to robić gmina. Gmina nie była właścicielem w tym sensie, że teraz ma cokolwiek przekazać i raz, że nie posiadamy takiego gruntu, dwa nie czujemy moralnego prawa, że gmina miałaby odkupić czy przekazać grunty zastępcze. Na etapie jak gmina to przejmowała nie był to teren wadliwy, wadliwy okazał się dokument, który ten teren na rzecz Skarbu Państwa przekazał skoro po tylu latach zostało to skorygowane, więc nie rozumiem dlaczego skoro gmina w wieczyste użytkowanie przekazała teren ogrodom działkowym, to dzisiaj te roszczenia ma brać na siebie - przekonuje wójt gminy Turośń Kościelna Grzegorz Jakuć.

Ignorancja czy zła wola?

Działkowcy zarzucają wójtowi, że nie zostali na czas powiadomieni o roszczeniach wysuwanych wobec terenu, na którym zlokalizowany jest ogród działkowy. Nikt nie poinformował ich także, że w 2013 roku z księgi wieczystej została wykreślona Gmina Turośń Kościelna, a w jej miejsce zostali wpisani spadkobiercy.

- Zarzucać można, natomiast nikt tutaj nic nie ukrywał. Wszystkie rzeczy upubliczniamy i łatwo teraz powiedzieć, że ogród nie był poinformowany. Takich działań nie prowadziliśmy i nie poczuwam się zupełnie do tego, żebyśmy tutaj robili cokolwiek celowo. Taka była decyzja Ministra. Były odwołania. One trwają. I myślę, że to jest najważniejsze w tym wszystkim, że złamane zostało prawo w 1949 roku, a nie później – twierdzi wójt.

Innego zdania jest Zbigniew Hirsz Prezes ROD - Wójt w ogóle nie poinformował działkowców o zagrożeniach. Do końca utrzymywał to w tajemnicy.

Co na to spadkobiercy? Przekonują, że ważne jest dla nich dobro działkowców, ale mimo to nie odstępują od swoich roszczeń.

- To nie jest pazerność. To jest jak gdyby sprawiedliwość społeczna, bo to była ciężka praca mego ojca, babki i dziadka. W tej chwili my nie staramy się o wyciagnięcie odszkodowań niesłusznie czy zlikwidowanie czyjejś pracy. Teren zajęty przez ogródki działkowe jest ładnie zagospodarowany i my nie jesteśmy zainteresowani zniszczeniem tej infrastruktury, ponieważ to nie jest nasze, to jest działkowców. Nas interesuje tylko grunt, który zajmują te ogrody i chcielibyśmy podjęcia rozmów, aby nie skrzywdzić ani jednej strony, ani z drugiej. Po prostu żeby doszło do jakiś negocjacji. My naprawdę nie chcemy nikogo skrzywdzić – mówi spadkobierczyni dla TVP Białystok.

Spadkobierczyni deklaruje, że w zamian za grunt ogrodu, może przyjąć ziemię w innym miejscu. Wójt nie czuje się jednak stroną sporu i  zamierza ograniczyć się do mediacji pomiędzy spadkobiercami a działkowcami. Według niego ogród powinien nadal istnieć w tym miejscu.

- Oczywiście, uczestniczę w wielu spotkaniach, w podsumowaniach i jestem w jak najbardziej dobrych relacjach z ogrodem działkowym i moim zdaniem ogród powinien tam pozostać. Ja jestem jak najbardziej otwarty na pomoc, ale w zakresie takim, jaki gmina ma w swoich możliwościach i kompetencjach prawnych – mówi wójt.

W poszukiwaniu sprawiedliwości

Działkowcy nie pozwolili zrobić z siebie oszustów. Z pomocą OZ Podlaskiego i prawników z KR PZD postanowili walczyć o sprawiedliwość w sądzie. 10 marca br. odbyła się rozprawa w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Działkowcy domagali się uchylenia decyzji Ministra, która skutkowała przywróceniem rodzinie Sobocińskim praw do terenu. Niestety sąd nie podzielił stanowiska działkowców. W jego opinii nie nastąpiły nieodwracalne skutki prawne. Sąd nie uwzględnił także nakładu pracy jaki ponieśli działkowcy, aby doprowadzić teren ogrodu do obecnego stanu.

- Jest mi naprawdę bardzo przykro. Włożyłam w to dużo pieniędzy, dużo pracy, ale przede wszystkim dużo serca – mówi ze łzami w oczach użytkowniczka działki w „Zalesianach” Walentyna Gryc dla TVP Białystok.

- Jesteśmy w tragicznej sytuacji. Tyle łez i potu tutaj wylaliśmy i nagle musimy się wyprowadzać. To jest po prostu niemożliwe, to nie może tak być – mówi działkowiec Sylwester Wojno dla TVP Białystok.

Wyrok sądu jest wyjątkowo krzywdzący dla działkowców, ponieważ każe się im ponosić konsekwencje błędnej decyzji urzędnika wydanej pod koniec lat 40. Sąd nie wziął także pod uwagę jak negatywne skutki przyniesie likwidacja ogrodu dla lokalnej społeczności. Działkowcy i ich rodziny stracą miejsce spotkań i relaksu, okoliczni mieszańcy oazę zieleni.

- Ciężko to przeżywam. Straciłem nadzieję. Sądy chcą naprawić tę dziejową zaszłość historyczną, jakby jedną krzywdę zastępując drugą – mówi działkowiec Ryszard Szymborski dla TVP Białystok.

Działkowcy nie ustają jednak w walce o ocalenie ogrodu. Od decyzji sądu będą się odwoływać. Wielkim wsparciem w tych zmaganiach jest dla nich pomoc udzielana przez Okręgowy Zarząd Podlaski i Krajową Radę PZD.

Działkowcy przegrali bitwę, ale wciąż mają jeszcze szansę na wygranie „wojny”. Nie może być bowiem przyzwolenia na odbieranie ludziom ich życiowego dorobku.

(AD)

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.