Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

Ireneusz J. – „damski bokser” z ogrodów - 14.03.2014

Ireneusz J. prezes stowarzyszenia „Zielona Dolina”, prawie jak celebryta bryluje w mediach przy okazji tematu ogrodów działkowych. Słuchając go można odnieść wrażenie, że niczym Dalajlama pokojowo walczy o prawa człowieka. Wizerunek ten ma się jednak nijak do rzeczywistości. Jego metody przypominają raczej Dzierżyńskiego, a i pobudki mają się raczej nijak do tego, co mówi. Ostatnio sąd uznał go winnym pobicia kobiety.

(fot. pzd.pl)

Nie od dzisiaj wiadomo, że głównym celem Ireneusza J. jest legalizacja bezprawia, tj. budynku - samowoli budowlanej na działce - w którym mieszka. Jak się okazuje, aby go zrealizować, jest gotów łamać nie tylko prawo. Ostatnie wydarzenia wskazują, że pomówienia i kłamstwa były jedynie „łagodniejszymi” środkami, z których korzysta „walcząc o swoje”. Z ustaleń poczynionych przez Sąd Rejonowy w Poznaniu wynika, że przekonując oponentów Ireneusz J. nie łamie im wprawdzie karków (jeszcze?), ale ręce i owszem. Zwłaszcza gdy działa w grupie, a oponentem jest kobieta, czy osoba starsza.

Sąd nie ma wątpliwości. Ireneusz J. winny

22 stycznia 2014r. Sąd uznał Ireneusza J. winnym pobicia dwojga działkowców ze swego ogrodu. Skutkiem było m.in. złamanie ręki emerytce. Pobicia miały związek z działaniami nadzoru budowlanego wobec Ireneusza J. (dotyczyły samowoli budowlanej znajdującej się na jego działce) oraz konfliktu wywołanego jego odwołaniem z funkcji prezesa ROD. Sąd skazał Ireneusza J. na łączną karę 1 roku pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 3 lata. Ponadto zobowiązał go do przeproszenia pokrzywdzonych i zapłaty na ich rzecz zadośćuczynienia (1000 i 1500 zł) oraz obciążył kosztami postępowania (ponad 12 000 zł). Orzeczenie, którego sentencję publikujemy, nie jest jeszcze prawomocne (link do orzeczenia).

Ireneusz J. pogrąża się coraz bardziej

Z Krajowego Rejestru Karnego wynika, że nie jest to jedyny czyn kryminalny, którego popełnienie przypisano Ireneuszowi J. Pierwsze orzeczenie wobec niego zapadło już w 2011r (link) i jak potwierdzają fakty, od tego czasu Ireneusz J. konsekwentnie pogrąża się coraz bardziej, a pasmo jego porażek zdaje się nie mieć końca. Czasem aż trudno uwierzyć, że tyle wykroczeń jest w stanie popełnić jeden człowiek. Jednak jak widać dla Ireneusza J. w tym względzie nie ma rzeczy niemożliwych.

Pierwsza w historii ogrodnictwa licytacja ruchomości

Całkiem niedawno do gry przeciw niemu dołączył także komornik przy Sądzie Rejonowym w Poznaniu, podając do publicznej wiadomości informację o licytacji telewizora i laptopa, które zostały zabezpieczone na działce Ireneusza J. Patrząc na to, że takie wydarzenie zapowiedziane jest po raz pierwszy w organizacji z ponad trzydziestoletnim stażem i liczącej milion członków, trzeba przyznać, że buntownik ze Swarzędza jest rzeczywiście osobnikiem szczególnym, który ma wyjątkowy talent jeśli chodzi o łamanie norm, zasad  i standardów.  

Licytacja była zapewne konsekwencją stylu życia Ireneusza J. - bez stałego zatrudnienia, utrzymujący się z prac dorywczych i datków od rodziny z Ameryki - najwyraźniej nie jest w stanie regulować rachunków za swoje wybryki. Każdy rozsądny człowiek wyciągałby wnioski z takich porażek. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że nie Ireneusz J. Najwyraźniej jest odporny na naukę która płynie z jego doświadczeń życiowych. Choć lekceważenie prawa doprowadziło go do tego, iż ledwo usłyszał wyrok w sprawie o pobicie i komornik zakończył jego licytację, a już musi meldować się w sądzie w sprawie o samowoli budowlanej, nadal przepisy ustaw ma za nic.

          Ostatnio podjął próbę publicznej zbiórki pieniędzy, co „radośnie” ogłosił w internecie nie martwiąc się o jakiekolwiek formalności i zezwolenia. Czy Ireneusz J. nie wiedział, że jego działanie narusza prawo i może za nie zostać pociągnięty do odpowiedzialności? Czy może potwierdza się teoria, że po przekroczeniu pewnej granicy, traci się zahamowania w łamaniu prawa. Ireneusz J. zdaje się być wzorcowym przykładem postaci, która – jak mówi powiedzenie – po utracie honoru i godności nie ma już nic do stracenia.

Warto, by osoby, wśród których Ireneusz J. desperacko stara się znaleźć sojuszników, miały świadomość, z kim mają do czynienia i zadały sobie pytanie, dlaczego nie przekonał on do swych racji sąsiadów we własnym ogrodzie.

 (mz)

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.