Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek
W ostatnich dniach na łamach „Dziennika Zachodniego” w rubryce „Sygnały naszych czytelników” opublikowany został krótki tekst podpisany przez Krystynę z Sosnowca. Pani ta, która nie miała odwagi by podać swoje nazwisko, wyraża żal z powodu uchwalenia przez Sejm nowej ustawy działkowej, popartej przez wszystkie kluby poselskie, w tym posłów ziemi śląskiej, a także środowisko działkowców. Autorka tekstu nie może pogodzić się też z tym, że ogrody nie będą musiały odprowadzać podatków do gmin oraz wyraża pogląd, że śląskie ROD nie powinny należeć do PZD. Zaskakujący jest też sposób w jaki odnosi się do działkowców chcących pozostać w PZD – w jej ocenie są to osoby, które ulegają presji. Szkoda tylko, że pani Krystyna nie zdaje sobie sprawy, że nie jest realne, by tej presji uległo aż milion obywateli, którzy są w PZD i tyle samo osób, które poparło projekt obywatelski.
Na ten pełen absurdów i nadużyć tekst zareagowała już Leokadia Bodnarczyk, działkowiczka ze Świdnicy. Poniżej publikujemy jej komenatrz, który przekazany został także do Dziennika Zachodniego. Należy mieć nadzieje, że redakcja zechce go opublikować, by przedstawić zupełnie inny punkt widzenia. Jeżeli rzeczywiście chce być obiektywna, z pewnością to zrobi....
Świdnica, 31 grudnia 2013 r.
Leokadia Bodnarczyk
działkowiczka ze Świdnicy
woj. dolnośląskie
Dziennik Zachodni
Redakcja Gazety
w Sosnowcu
Często goszczę na Górnym Śląsku u rodziny. Podczas ostatniego pobytu przeglądałam gazetę Dziennik Zachodni i z uwagą przeczytałam na jego łamach - „ Sygnały naszych czytelników” o rzekomych oczekiwaniach śląskich działkowców, aby odsunąć ich ogrody od Warszawy tj. od Polskiego Związku Działkowców. Zarówno ja, jak i moja rodzina ze Sosnowca jesteśmy od dziesięcioleci działkowcami, dlatego ten temat nas szczególnie interesuje.
Autorką krótkiej wypowiedzi, ale bez zrozumienia czegokolwiek na temat Polskiego Związku Działkowców, jest Krystyna z Sosnowca. Pani Krystyna nie wiedzieć czemu, ale widzi jakąś „świetlaną” przyszłość śląskich ogrodów bez Związku i bez jego Prezesa Pana Kondrackiego.
To prawda, że Pan Eugeniusz Kondracki jest Prezesem od wielu, wielu lat, ponieważ my działkowcy tak chcemy i go wybieramy i będziemy wybierać. Liczymy na to, że nie odmówi nam.
Szkoda, Pani Krystyno, że nie wie i nie rozumie Pani, że Polski Związek Działkowców to każdy działkowiec w tym i Pani, a więc w sumie ten Związek stanowi milion działkowców w Polsce. Gdyby Pani zechciała zgłębić swoją wiedzę na ten temat, to z pewnością nie pisałaby takich bzdur, a w dodatku kłamała, że do Związku ze śląskich ogrodów każdego roku płynie rzeka pieniędzy.
Ja akurat wiem, że wszystkie ogrody w Polsce, w tym i śląskie, odprowadzają jedynie 35% zebranej rocznej składki członkowskiej do okręgowych zarządów, a te dzielą się tą składką z Warszawą. Natomiast 65% zebranych składek pozostaje w ogrodach. Od każdego działkowca , przy założeniu, że użytkuje przeciętną powierzchnię działki 400 m, odprowadzana jest rocznie kwota 23, 30 zł. z tego około 16 zł, pozostaje w Katowicach na utrzymanie Okręgowego Zarządu Śląskiego. Jest to niemal symboliczna kwota, ale w skali kraju pozwala na samofinansowanie się naszej organizacji. Tak funkcjonują wszystkie stowarzyszenia w Polsce.
Jeszcze jedna informacja w liście Pani Krystyny jest nieprawdziwa a mianowicie ,że środki pochodzące z likwidacji przekazywane są do Warszawy.
Takie środki pozostają w całości w Okręgu na terenie którego uległ likwidacji ogród i są przeznaczane na jego odtworzenie, tak jest i w Katowicach.
Pani Krystyna z Sosnowca nie zainteresowała się kto daje pieniądze i ile na odtworzenie ogrodów działkowych np. po powodzi, kiedy są one całkowicie zrujnowane? Działkowcy z takich ogrodów ani grosza własnego nie dokładają na ich odbudowę a i gminy nie pomagają ogrodom żadną złotówką, ponieważ nie pozwalają im na to przepisy ustawy o finansach publicznych.
Byłoby trudniej, albo w ogóle niemożliwym odbudować ogrody, gdyby działkowcy nie dzielili się składką. Pani Krystyna widzi tylko interes swoich śląskich ogrodów działkowych i nie chce wiedzieć, że to my wszyscy działkowcy musimy sami dbać o to, żeby one były w całej Polsce i służyły następnym pokoleniom.
Pani Krystyna uważa, że wszelkie opłaty i podatki od działek powinny wpływać do kasy gminy. Widocznie nie wie, że gminy też muszą się dzielić tymi podatkami z budżetem państwa? Gminy nie są przecież jakimś państwem w państwie.
Ta Pani nie rozumie dlaczego ze składką członkowską trzeba się dzielić. Proponowałabym, aby poczytała sobie ustawę o stowarzyszeniach, ustawę o rodzinnych ogrodach działkowych, tę starą i tę nowo uchwaloną. Poza tym wystarczająco dużo wszystkich informacji o Związku, w tym o jego finansach, jest zamieszczanych w biuletynach informacyjnych. Są one w każdym ogrodzie dostępne dla wszystkich zainteresowanych działkowców. Ja z nich korzystam i polecam innym. Wiedzę trzeba czerpać u źródeł, a nie z jakichś zasłyszanych wieści.
Poza tym warto, żeby Pani Krystyna wiedziała, że w całej Polsce od zarania dziejów ogrodnictwa działkowego, czyli od ponad 120 lat ogrody budowali i budują działkowcy. Zanim powstał Związek, funkcjonowały pracownicze ogrody działkowe, których nie budowały przecież zakłady pracy. Budowali je działkowcy a niektóre zakłady pracy pomagały finansowo. Od czasu kiedy istnieje Polski Związek Działkowców budowa nowych ogrodów jest finansowana tylko przez Związek, czyli przez nas wszystkich działkowców w Polsce właśnie z tych składek, które odprowadzamy do okręgów. Czyżby o tym nie wiedziała Pani Krystyna z Sosnowca, która z pretensją twierdzi, że Polski Związek Działkowców nie wybudował na Śląsku ani jednego ogrodu?
Muszę ponadto dodać, że moja rodzina, która ma działkę w jednym z ogrodów w Sosnowcu, twierdzi, że nieprawdą jest, aby śląscy działkowcy kiedykolwiek wyrażali niechęć pozostawania w Polskim Związku Działkowców. Mówią, że po ogrodach krążą jakieś nie potwierdzone informacje, że to członkowie z ich Zarządu Okręgowego mają takie „aspiracje”, aby śląskie ogrody były tylko śląskie, a nie Polskie, poza Związkiem. Działkowcy mówią też, że w tej sytuacji, obawiają się o swoje ogrody i działki. Czują się zagrożeni, bo wiedzą, że wtedy już na nikogo i na żadną pomoc nie będą mogli liczyć a jedynie na własną kieszeń, a i przed likwidacjami ogrodów się nie obronią.
Dziwi mnie bardzo wypowiedź Pani Krystyny, ponieważ sama jestem działkowcem i wiem dobrze czego oczekują np. działkowcy w Świdnicy. Oni po prostu rozumieją, że ogrody działkowe w Polsce będą trwały a my będziemy korzystać z działek za symboliczną roczną składkę tak długo, jak długo będziemy w Polskim Związkiem Działkowców. Nas nikt nie zastrasza, ani nie naciska, żeby, jak to twierdzi Pani Krystyna, bronić Związku. Przecież ten Związek to my wszyscy polscy działkowcy i to my działkowcy przez cały 2013 rok walczyliśmy o nasze ogrody i nasze prawa do działek. I obroniliśmy się przed bardzo niekorzystnymi rozwiązaniami, które chcieli przeforsować w Sejmie posłowie Platformy Obywatelskiej.
List swój przesyłam drogą elektroniczną do wiadomości Krajowej Radzie Polskiego Związku Działkowców w Warszawie i proszę o jego zamieszczenie na stronie internetowej. Jako działkowiczka i do niedawna członek zarządu ogrodu widzę potrzebę obrony działkowców ze Śląska przed manipulacjami Pani Krystyny z Sosnowca, które wymierzone są przeciwko nim.
/-/Leokadia Bodnarczyk
Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.