Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

O co walczy Roman Michalak - 11.12.2013

Po latach ciszy znów dał o sobie znać Roman Michalak, który wystąpił do Senatu ze stekiem bzdur na temat uchwalonej przez Sejm ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, ale także oskarżając cały Związek i jego struktury. Roman Michalak pod szyldem Stowarzyszenia Inicjatyw Demokratycznych w Ogrodach Działkowych nie przebiera w środkach, aby uratować swój dom w ROD „Oaza” w Olsztynie, w którym mieszka z rodziną. Nikt i nic się dla niego nie liczy – wręcz stwierdza, że lepszym dla działkowców byłoby nie uchwalenie żadnej ustawy przed wejściem w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Tak oto prywatny interes lidera stowarzyszenia o szumnej nazwie jest ważniejszy niż los miliona działkowych rodzin.

Właściwie nie ma się czemu dziwić, że im bliżej zakończenia procesu legislacyjnego ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, tym brutalniejsze i wręcz wstrętne są wystąpienia tych, których społeczność działkowa wykluczyła ze swego grona za świadome i rażące łamanie obowiązującego prawa. Nie zrozumiałe jest natomiast to, dlaczego tak szacowna instytucja jak Senat RP drukuje te poniżające paszkwile na swojej stronie internetowej, jako opinie środowiska działkowców. Bo co ma wspólnego z działkowcami Roman Michalak i jego stowarzyszenie? Tylko to, że zarówno On, jak jego zwolennicy mają domy mieszkalne na działkach w rodzinnym ogrodzie działkowym. Nowa ustawa nie bierze w obronę takich osobników, ale zakazuje zamieszkiwania na terenie ogrodu i nakazuje stowarzyszeniu ogrodowemu zawiadomienie nadzoru budowlanego o ponadnormatywnej budowli na działce.

Nowa ustawa ma chronić ogrody i kontynuować ideę ruchu ogrodnictwa działkowego i jego fundamentalne zasady. Nigdy nie wolno było mieszkać na działkach i nic dziwnego, że obecnie ustawodawca też tego zakazuje. Ogród działkowy to nie osiedle domów jednorodzinnych.

Szef SIDOD od początku miał jednak inny plan. Nie chodziło mu o to, by mieć działkę w ROD i korzystać z niej w celach rekreacyjnych. Chodziło od początku o dom mieszkalny. R. Michalak doprowadził do domu media z zewnątrz ogrodu wprowadzając w błąd instytucje i administrację publiczną. Już po niespełna 9-ciu miesiącach od przydziału działki wystąpił do Krajowej Rady PZD, aby przekazała mu prawo użytkowania wieczystego do gruntu, w ten sposób chciał wyłączyć teren swojej działki z ROD. Kilka osób, które także mają domy w ogrodzie i ich rodziny założyły stowarzyszenie SIDOD, które oficjalnie wystąpiło do PZD o przekazanie im gruntu ogrodu. Gdy dostali odmowę, wystąpili przeciwko PZD do sądu. Sąd odrzucił ich żądania o przeniesienie prawa użytkowania wieczystego z PZD na stowarzyszenie i dokładnie wyjaśnił absurdalność żądań stowarzyszenia odrzucając ich pozew w całości. I na tym właśnie polega ta inicjatywa demokratyczna, aby poza wszelkimi unormowanymi prawnymi, wbrew obowiązujących wszystkich polaków zasadami dotyczącymi budowy domów na cele mieszkaniowe, stać się legalnym właścicielem domu i gruntu. Szczególnie chodzi grunt. Każdy, kto chce wybudować dom, musi sobie taki grunt kupić, ale inaczej tę demokrację pojmują tego typu stowarzyszenia, oni chcą mieć ten grunt za darmo. Kto im uniemożliwia realizację planów jest okrzyknięty natychmiast wrogiem działkowców, wrogiem demokracji i wieloma dużo mniej parlamentarnymi określeniami.

Działkowcy w ROD „Oaza” szybko poznali się na tym, co chce realizować R. Michalak i pozbawili go członkostwa w PZD. Na jego domu poznał się też nadzór budowlany, z którym od 6 lat toczy bój przed wszystkimi instancjami administracyjnymi w kraju. Właśnie niedawno doznał dotkliwej porażki w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. który oddalił skargę kasacyjną. Rzecz dotyczy odmowy wstrzymania postępowania w sprawie budowy budynku mieszkalnego jednorodzinnego. R. Michalak przegrał we wszystkich instancjach, które odrzuciły wszystkie jego argumenty. Nadzór budowlany będzie więc prowadził postępowanie w sprawie jego domu.

Istnieje więc realna groźba, że nadzór budowlany nakaże rozbiórkę tego domu. Nie kryje tych obaw R. Michalak oprowadzając dziennikarzy po swym domu.

Pozostaje zatem nadal otwarte pytanie, co R. Michalak i jego stowarzyszenie ma wspólnego z polskimi działkowcami? Jaki ma tytuł, by w ich imieniu zabierać głos, zresztą w tonie odpowiednim do rynsztoka, a nie na poziomie najwyższych władz ustawodawczych Polski? Czy tylko to, że zamieszkuje w domu pobudowanym bez pozwolenia na budowę na działce w rodzinnym ogrodzie działkowym upoważnia go do zabierania głosu w imieniu działkowców? Przecież Roman Michalak nie jest działkowcem! Jego cele i metody działania nie mają nic wspólnego z interesem działkowców, ani z „inicjatywami demokratycznymi”!

A może chodzi wyłącznie o to, aby nagłaśniać każde bzdury i oskarżenia kierowane pod adresem PZD, bez względu na to kto oskarża i czy to w ogóle jest prawdziwe?

MP

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.