Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Bieżące wydarzenia

Działkowcy na bruk, bo urzędnik państwowy się „pomylił” - 06.09.2013

Zamiast wypoczywać na swoich działkach, działkowcy z Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Pod Lasem" w Mosinie mają poważne zmartwienie. Żyją na walizkach, bo właściciel terenu żąda oddania ogrodu. Początkowo mieli opuścić swoje działki do 19 sierpnia, jednak po negocjacjach z właścicielem, termin wydłużono do 30 listopada. Jeśli działkowcy bez szemrania i po cichutko odejdą w siną dal, to właściciel pozwoli im wykopać zasadzone drzewka i roślinki, a także zabrać ze sobą postawione altany. Czy jednak nie pozwie za bezumowne korzystanie z mienia? Tego już nie chce zagwarantować. - Proszę sobie wyobrazić jak my się tu czujemy. Włożyliśmy tu dużo pracy i pieniędzy. I co teraz mamy wszystko zabrać niczym ślimak na swoje plecy?- pytają zrozpaczeni działkowcy.

Przyczyną całej tej sytuacji jest błąd urzędnika państwowego i nie są to zaszłości z minionej epoki. W 1990 roku Naczelnik Miasta i Gminy Mosina przekazał ziemię w nieodpłatne użytkowanie Polskiemu Związkowi Działkowców, który w miejscu tym, rok później, założył ROD „Pod Lasem”. - 20 lat temu w tym miejscu nie było nic oprócz łąk, ugoru i miejsca wysypu gruzu z cegielni, która dodatkowo miała dwa wielkie kominy, co powodowało, że leciała tu jedna wielka sadza. Stosy śmieci i brudu - to miejsce to było przekleństwo. Wszystko co jest tutaj i co tu wyrosło, to dzięki nam działkowcom – mówi jedna z działkowiczek, która użytkuje działkę od założenia ogrodu.

W 1997 roku działkowcy zwrócili się do gminy z prośbą o przekazanie w użytkowanie wieczyste terenu ogrodu. Wówczas okazało się, że w księdze wieczystej większej części terenu ROD „Pod Lasem” widnieje nazwisko właściciela terenu – osoby prywatnej. Co prawda w księdze wieczystej widnieje dopisek, iż jest jakiś załącznik, to choć przeszukano archiwum - nikt nie potrafi go odnaleźć. Nie wiadomo więc czego on dotyczy. Być może ziemia była wywłaszczona, ale nie da się już teraz tego udowodnić. To tylko domysły, b wojewoda unieważnił decyzję Naczelnika Miasta i Gminy Mosina uznając, że została wydana z rażącym naruszeniem prawa. To ważne dla działkowców, bowiem takie sformułowanie daje ogromne szanse na wygraną sprawę o odszkodowanie od Skarbu Państwa za poniesione nakłady na założenie ogrodu i działek. Skoro bowiem urzędnik państwowy zawinił, to państwo winno tę krzywdę ludziom wynagrodzić.

W 2011 roku na arenie pojawił się właściciel, a raczej spadkobiercy właściciela, którzy zażądali od działkowców i PZD wydania tego terenu grożąc pozwem na kwotę 2,5 mln zł z tytułu bezumownego korzystania z ziemi.

Niektórzy działkowcy o całej sprawie nie wiedzieli nic. Inni mówią, że o sprawie wiedzą już od wielu lat, bo zarząd ogrodu informację przekazywał podczas corocznych walnych zebrań, na które zapraszani są wszyscy działkowcy, a jak pokazują statystyki z całej Polski, przychodzi na nie mniej niż połowa użytkowników działek. To właśnie podczas takich zebrań omawiane są wszystkie najważniejsze sprawy ogrodu. Czy zarząd mówił działkowcom o skomplikowanej sytuacji prawnej ogrodu? Trudno dociec prawdy, gdy w grę wchodzą roszczenia o zwrot nakładów finansowych, jakie ponieśli działkowcy na rzecz swoich działek i znajdujących się na nich nasadzeń i naniesień. Ci co wiedzieli, działki szybko wyprzedawali, nowi nabywcy nieświadomi sytuacji – brali kredyty, kupowali działki, budowali altany i sadzili zieleń. Teraz czują się oszukani. Przez tych, co im te działki sprzedali, przez prezesa ogrodu, który ich nie ostrzegł, a najbardziej przez gminę i skarb państwa, która gospodarowała cudzą własnością. Nie dziwi więc, że działkowcy są rozgoryczeni zaistniałą sytuacją. - Czuję się bardzo oszukana. Siedzę jak bąbel na wodzie i nie wiem czy ktoś mi jutro nie przyjdzie, prądu nie odłączy, bramy nie zamknie i mnie stąd po prostu nie wyrzuci. Boję się wyjechać, bo nie wiem czy ktoś nie przyjdzie i mojej ciężkiej pracy nie zdemoluje – mówi jedna z działkowiczek.

Użytkownicy działek w Mosinie mają też żal, że nikt nie zainteresował się tym, by wyjaśnić status prawny tego terenu i doprowadzić do przejęcia go na rzecz Skarbu Państwa poprzez uwłaszczenie. Zamiast tego gmina lekką ręką wydała decyzję o przekazaniu gruntu, który nie był jej własnością, w użytkowanie PZD na 40 lat. Wydawało się, że ogrody są tutaj umocowane na co najmniej kilkadziesiąt lat. - To zarząd decyduje w sprawach zarządzania ogrodu. Dlaczego nie wstrzymano zatem  zabudowy ogrodu już w 1997 roku? – pytają działkowcy. Wielu z nich budowało swoje altany nie wiedząc, że w każdej chwili będą musieli działki i ogród opuścić. Jednak były prezes ROD Roman Brzostowski działkowcom nie pokazuje się na oczy od ponad roku. – Boi się od czasu, kiedy wszyscy działkowcy zrozumieli, że ogród będzie wydany, a on kazał działkowcom stawiać altany – mówi jeden z działkowców. Okręgowy Zarząd PZD w Poznaniu powołał Zarząd Komisaryczny w ogrodzie, jednak ma on ogromne problemy ze zdobyciem jakiejkolwiek dokumentacji dotyczącej ogrodu. Co się stało z całą dokumentacją? Nie wiadomo. Dokumenty zaginęły, a działkowcy muszą pokazywać otrzymanie przydziały i deklaracje członkowskie. Bez tego ciężko będzie dochodzić swoich praw przed sądem.

- Kupiłem tu w Mosinie działkę w 2007 roku i nikt mnie wówczas nie poinformował, że teren jest zagrożony – mówi działkowiec Tadeusz Kaczmarek. – Mamy to zostawić i nic nam się nie należy? Wiadomo, że zostawić to musimy, ale chcemy otrzymać sprawiedliwe odszkodowanie za poniesione straty. - My ten teren wydamy, ale chcemy to zrobić po ludzku. Chcemy operaty szacunkowe, działki zamienne i wzory pozwów indywidualnych i zbiorowych – zapowiadają działkowcy. Chcieliby też gwarancji od wojewody, że Skarb Państwa wypłaci im zadośćuczynienie za błędną decyzję swojego urzędnika i za przedwczesne pozbawienie działkowców możliwości użytkowania działki. Z tymi roszczeniami zgadza się Prezes OZ w Poznaniu Zdzisław Śliwa, zauważając jednak, ze wojewoda nie ma ani zamiaru ani chęci w tym kierunku podążać. – W najbliższym czasie planowane jest spotkanie z wojewodą i chcę, by uczestniczyli w nim działkowcy z tego ogrodu, tak by przedstawili swoje oczekiwania. Zapowiada, że PZD wystąpi na drogę prawną, ale żeby to zrobić najpierw musi zaistnieć strata.  - Dlatego dla nas ważna jest decyzja ws. częściowej likwidacji tego ogrodu – wyjaśnia. Decyzja w tej sprawie ma zapaść na Prezydium Krajowej Rady PZD. Sprawa się jednak komplikuje. Pełnomocnik właściciela gwarantował bowiem, że pozwów o bezumowne korzystanie z ziemi nie będzie, ale tylko wtedy, gdy działkowcy opuszczą ogród do 19 sierpnia. Odkąd wyznaczono nowy termin opuszczenia działek – do 30 listopada, gwarancje takie już nie padły. Prawnicy PZD sprawę analizują i sprawdzają. To, że działkowcy i Związek muszą oddać ogród, jest pewne. Wątpliwości budzą jedynie konsekwencje prawne i finansowe, jakimi mogą zostać obciążeni działkowcy już po opuszczeniu ogrodu. – Chcemy uchronić działkowców przed pozwami o bezumowne korzystanie z ziemi, dlatego sprawdzamy czy takie oświadczenie właściciela o zrzeczeniu się wszelkich roszczeń z tego tytułu byłoby ważne z punktu widzenia litery prawa, i czy nie jest konieczne osobne porozumienie w tej sprawie – mówi jeden z radców prawnych PZD.

Tymczasem rutynowy proces ze Skarbem Państwa to minimum 3 lata. Szanse na polubowne rozwiązanie sprawy są raczej niewielkie. Pozew można wnieść dopiero wtedy, gdy zaistnieje strata, a więc dopiero wtedy, gdy działkowcy opuszczą teren ogrodu i swoje działki. - Wybory są niedaleko. Ta sprawa będzie miała swój wydźwięk i panu wojewodzie w odpowiedni sposób podziękujemy za pomoc i współprace – zapowiadają działkowcy.

Choć Mosiny nie ma w przewodnikach turystycznych, to ogród położony jest w wyjątkowo urokliwym miejscu. Tuż za bramą zaczyna się Wielkopolski Park Krajobrazowy i masyw Osowej Góry, zaledwie 800m dalej znajduje się w środku lasu piękne i czyste jeziorko, niedaleko jest siedziba magnatów Raczyńskich w Rogalinie i wiele innych atrakcji turystycznych.

W ROD „Pod Lasem” jedynie 20 działek należy do Skarbu Państwa. Jednak po oddaniu ogrodu właścicielowi, praktycznie nie będzie możliwy do nich dojazd. Pozostałe 77 działek leży na terenie należącym do właściciela, który zgłosił swoje roszczenie. Około 20 działkowców już zgodziło się na ugodę z pełnomocnikiem właściciela terenu. Niektórzy z nich zdecydowali się na ogród zamienny w nowo otwartym ROD „Euro 2012” w poznańskim Minikowie. – Proponujemy działkowcom tylko to, co mamy – mówi Zdzisław Śliwa w odpowiedzi na zarzuty pozostałych działkowców, którzy nie chcą się tam przenieść mówiąc, że to teren zupełnie inny i trudno w nim szukać walorów krajoznawczo-turystycznych. – Gdyby wojewoda zaproponował nam jakiś teren zamienny, to moglibyśmy ogród odtworzyć. Jednak póki co, taka propozycja nie padła – dodaje.

Właściciel nie ma pomysłu na to, co zrobić z tą ziemią. Wystąpił co prawdę o zmianę warunków zabudowy dla tego terenu (w planie zagospodarowania przestrzennego jest to teren przeznaczony pod ogród), ale konkretnych planów co do tego terenu wciąż nie ma. W międzyczasie proponował działkowcom sprzedaż działek w cenie 50zł/m². - Nie zgodziła się na to gmina, która musiałaby podzielić teren na działki, co jest sprzeczne z celami wytyczonymi przez plan zagospodarowania przestrzennego. Ogród  działkowy dla gminy to jeden niepodzielny teren, a nie dziesiątki pojedynczych działeczek – mówi Janusz Lubiński z Zarządu Komisarycznego ROD „Pod Lasem” w Mosinie. Powstała zatem inna koncepcja, by zrobić wspólnotę majątkową do tego terenu i wspólnie wykupić teren, ale na to z kolei nie zgodzili się działkowcy. W takiej sytuacji właściciel wycofał się kompletnie z propozycji sprzedaży ziemi i zażądał jej wydania skracając termin z końca roku do połowy lipca. W drodze negocjacji termin przesunięto na sierpień, a teraz na listopad. Działkowcom, którzy chcą pozostać na terenie ogrodu proponuje wynajem, jednak maksymalnie na 2 lata. Działkowcy liczą też na wsparcie Związku w walce o odszkodowania na drodze procesowej ze Skarbem Państwa. Ponadto chcą wyceny swojej własności na podstawie operatu szacunkowego, który po opuszczeni ogrodu będzie jedynym dopuszczalnym przez sąd dowodem tego, co znajdowało się na działkach. - Gdy była iskierka nadziei, że coś wybronimy to na pewno byśmy to zrobili. Ale w tej sytuacji niewiele możemy zrobić. Ogród trzeba zlikwidować, ale zrobimy wszystko, by działkowcy uzyskali odszkodowania na drodze procesowej, a także nie odpowiadali za bezumowne korzystanie ziemi – deklaruje wiceprezes OZ PZD w Poznaniu Janusz Nowak. Co na to działkowcy? - My nie negujemy tego, że mamy stąd odejść. Sytuacja jest patowa, ale można ją rozwiązać w cywilizowany sposób – uważa jeden z działkowców. – Chcemy tylko, by ten, kto tu zawinił, zadośćuczynił nam za wyrządzoną krzywdę i byśmy nie musieli na to czekać kolejne 10 lat.

 

Agnieszka Hrynkiewicz

Dział Medialny KR PZD

 

 

 

 

 

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.