Rodzina
Zdrowie
Ekologia
Edukacja
Wypoczynek

Szukaj

"Działdowianie pokochali ogrody działkowe" - 14.02.2018

Za oknami zima, ogrody działkowe pokrywa śnieg - czy w tym czasie zarząd Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Miejski" w Działdowie odpoczywa i nabiera sil przed wiosną, jak pozostali działkowcy, czy też ma ręce pełne pracy?

My takiej przerwy praktycznie nie mamy. Jeżeli nawet nic nie robi się na działkach, to u nas w biurze ciągle trwa ruch. Jesteśmy dużą organizacją, na terenie miasta znajduje się aż sześć sektorów, na których zlokalizowanych jest prawie 1000 działek. Zarejestrowanych mamy około 1370 członków, co daje nam trzecie miejsce pod względem wielkości działek i ilości członków w województwie, a wszystkich ROD w warmińsko-mazurskim jest 166. Ten ruch spowodowany jest przede wszystkim zamianą działek. Osoby starsze, które już nie mogą zajmować się działkami, a nie mają nikogo z rodziny do pomocy, decydują się przekazać swoje uprawnienia innym osobom. Ciągle ta praca wre. Tej zimy mamy jeszcze jedno zajęcie. Chodzi tu dokładnie o wprowadzany na działkach system gospodarki odpadami.

Mógłby pan powiedzieć o szczegółach?

Wiosną ubiegłego roku zapadła decyzja, iż ogrody działkowe, które do tej zagospodarowywały odpady we własnym zakresie, muszą zostać włączone do systemu gospodarki odpadami. Było to spowodowane szczególnie problemem z ogrodami znajdującymi się w ciągu ul. Olsztyńskiej. Bez przerwy przy koszach zlokalizowanych przy tej drodze panował bałagan. Do przydrożnych koszy byty wyrzucane różnego rodzaju odpady. Nie mówię, że tego nie robili działkowcy, bo w dużej części pewnie oni, ale wielokrotnie widziałem, że osoby po drugiej stronie drogi również zaśmiecały ten teren.

Jak pan mówił, ROD „Miejski" zrzesza około 1370 członków. Jest to bardzo duża liczba osób. W jaki sposób odbywają się wasze zebrania?

Na zorganizowanie jednego ze spotkań musieliśmy wynająć halę sportową przy Szkole Podstawowej nr 2 w Działdowie. Tak jak we wszystkich organizacjach, statut zakłada, iż w pierwszym terminie zebrania musi być minimum 50 proc. członków, w drugim nie ma już wymogu, musi się jednak to odbywać około pół godziny później. Musieliśmy zapewnić miejsce dla wszystkich członków, jednak przyszło ich tylko 270. Z frekwencją mamy duży problem. Analogiczna sytuacja jest na zebraniach poszczególnych sektorów. W ubiegłym roku postanowiliśmy, aby nie robić zebrań na dworze, kiedy w marcu było jeszcze zimno, wynajęliśmy salę w Domu Nauczyciela. W największym ogrodzie przyszło około 50 osób na 267 działek. To jest bardzo mało. Później działkowcy nie wiedzą, jakie decyzje zapadły, minio że dodatkowo uchwały wywieszamy na tablicach. Z tymi spotkaniami wiąże się też jeszcze jeden problem. Według nowej ustawy o ROD, każdemu członkowi musimy wysłać zawiadomienie o walnym. Koszty tego są bardzo duże.

Od wprowadzenia nowej ustawy minęło już kilka lat, jak pan ją ocenia?

Ustawa funkcjonuje już czwarty rok. Mamy na jej bazie statut oraz regulamin. Śą to trzy dokumenty, które tworzą zamknięte prawo działkowe - tak to możemy w skrócie nazwać. Muszę powiedzieć, że była ona bardzo dobra. Skrajne propozycje odrzucono. Jedną z nich był fakt, żeby każdą działkę oddać na własność osobie, która nią zarządza. Nikt jednak nie zastanowił się, że trzeba by było płacić podatki itp. Zmiany oceniam bardzo dobrze. Po tym czasie doszliśmy do wniosku, że jeszcze pewne luki w statucie są. Po blisko roku debatowania dokonaliśmy zmian. To, co widzieliśmy, że się nie sprawdza, to wyrzuciliśmy, jednak zauważyliśmy pewne braki i je wprowadzono.

Dużo mówi się o bezpieczeństwie na działkach. Odbyło się kilka spotkań na ten temat...

Z bezpieczeństwem mamy problem. Ogrody to duże przedsiębiorstwo i duże problemy z tym związane. Naszą dużą bolączką są włamania. Zdarza się to nawet w okresie zimowym. Namawiam gospodarzy, aby reagowali na te włamania. Oczywiście oni nie będą ciągle pilnować działek, bo nie mamy na to przeznaczonych żadnych środków finansowych. Dodatkowo nie chcę narażać działkowców. Trzeba tu wspomnieć, że około 900 naszych członków to osoby powyżej 60. roku życia. Młodzież jest mniej zainteresowana. Bardziej przychodzą rekreacyjnie. Seniorów nie mogę narażać, żeby pełnili dyżury i pilnowali działek przed włamywaczami. Swego czasu, jak ogrody powstawały, to takie społeczne straże chodziły. Problem nie jest dzisiejszy, ale niestety problem się nasila. Naszym postulatem było zamontowanie kamer, które włączone byłyby do systemu monitoringu. Według nas jedna kamera by wystarczyła, aby objąć ogrody „Radość" i „Ruczaj". Wiem, że to są koszty, dlatego zwracałem się, aby miasto montowało np. jedną kamerę rocznie. Niestety na razie ich nie ma.

Zauważyłem, że na terenie ogrodów występuje coraz więcej działek typowo rekreacyjnych. Czy zauważa pan taką tendencję, że tych pod uprawy jest coraz mniej?

To prawda, jednak na naszych ogrodach jeszcze większość jest działek, na których się coś uprawia. Jest duża świadomość, że ekologiczna żywność jest potrzebna. Wiemy, jak produkuje się te warzywa czy owoce, które są dostępne w sklepach. Wszystko jest na nawozie: „nie chce, ale musi rosnąć". Nie powiem dokładnie, ile jest tych działek rekreacyjnych, czy 10 procent wszystkich czy może 15, ale zdarzają się działki, gdzie znajduje się parę drzewek owocowych, trawniki, miejsce na grille i góra jedna czy dwie grządki. Ja często nowym działkowcom mówię. żeby posadzili chociaż jeden krzaczek np. pomidora i poznali jego prawdziwy smak, bo działkowy pomidor jest całkowicie inny niż ten sklepowy. W dłuższym okresie czasu na pewno będzie tendencja wzrostowa dla działek typowo rekreacyjnych.

 Czy to prawda, że działki cieszą się coraz większą popularnością?

Zapotrzebowanie na ogrody jest ogromne. Jako jedni z nielicznych w województwie, mamy obłożenie stuprocentowe. Żadna działka nie stoi pusta. Ciągle ktoś do nas przychodzi i pyta, czy może jest coś wolnego. Zauważyłem, iż występuje taka prawidłowość, iż tam gdzie buduje się budynek wielorodzinny, to tam od razu jest zainteresowanie działkami. Wiadomo, że na balkonach bloków nie można grillować, nie ma gdzie wypoczywać, to wszyscy od razu przychodzą i pytają, czy w okolicy jest jakaś wolna działka. Tych pytań jest na tyle dużo, że do naszych ogrodowych władz wojewódzkich i krajowych złożyliśmy zapotrzebowanie na nowe tereny. Co ciekawe, przez długi czas około 30;40 działek, a najwięcej około 20 na „Świcie" pod Rudolfowem, było nieobsadzonych. Dziś wszystko jest zajęte. Nawet najgorsze chaszcze zostały wydzierżawione. Teraz potrzebujemy chociaż parę hektarów na jeden ogród ok. 300 dziatek. Będziemy o to zabiegać. Mogą to być tereny na peryferiach Działdowa, jak i poza granicami miasta.

 

Rozmawiał PATRYK PIEKARSKI

 

 

Powrót

Copyright © 2024 Polski Związek Działkowców All rights reserved.